czwartek, 11 kwietnia 2013

Peeling z migdałów

Dziś post z cyklu podpatrzone u innych. Kiedyś u Aliny czytałam o paście z migdałów do oczyszczania twarzy. Zazwyczaj szkoda mi migdałów na takie zabawy. Pech chciał, że wybrałam chyba najgorsze migdały jakie były w sklepie. No smaczne one nie były :/
W każdym razie, jak już miałam trefne migdały, to coś musiałam z nimi zrobić. To czemu by nie pastę oczyszczającą?



Przygotowanie
Do przygotowania potrzebne są tylko migdałydowolny olej. Można pododawać jeszcze inne rzeczy np. olejek eteryczny, płatki kwiatów etc (więcej szczegółów na stronie Aliny). Ja użyłam oleju z pestek winogron (ach... jakby mi się przydał upragniony olej ze słodkich migdałów) i zmielonych goździków, a właściwie wykorzystałam blender po mieleniu goździków. Oczywiście potrzebne jest jeszcze coś czym zmielimy dokładnie nasze migdałki :)

Ja do tego celu użyłam blendera. Akurat tak się złożyło, że jedyne co mam na akademiku i by się do tego celu nadawało- to blender. 

Na początku umyłam migdały (nie zawsze trzeba to robić, moje po prostu tego wymagały), osuszyłam i posiekałam najdrobniej jak mogłam nożem. Dopiero zsiekane migały wrzuciłam do pojemniczka, który zdaje się służy do mielenia lodu. Gdy były już stosunkowo dobrze rozdrobnione zaczęłam powoli dodawać oleju, próbując uzyskać masę plastyczną, czyli mniej więcej uzyskać konsystencję kruchego ciasta. Nie udało się uzyskać tego co chciałam. Przełożyłam więc migdały do innego pojemniczka i dodatkowo domieliłam je inną końcówką (ta zdaje się jest do mielenia zup na krem). Wybaczcie ale nie mam zielonego pojęcia jak się fachowo nazywają te blenderowskie końcówki.

Konsystencja jaką uzyskałam nie jest tak plastyczna jak u Aliny, ale może to i lepiej, taka niedomielona pasta jest świetnym peelingiem, a masa jest na tyle plastyczna, że nie ma problemu z oczyszczaniem nią twarzy metodą, że tak ją nazwę, dociskową.

Ze 100g migdałów uzyskałam ok 95ml pasty.



Jak używać?
Ja pastę zużyję jako delikatny peeling twarzy i dekoltu, ale też jako pasty właśnie do oczyszczania.  W tym celu, ubieram część pasty, formując ją w kulkę i dociskając ją do skóry miejsce w miejsce. Stosując jako peeling, część masy mieszam z wodą, wtedy tworzy się coś na kształt białej emulsji z drobinkami. 'Rozcieńczona' pasta lepiej spełnia swoją zdzierającą funkcję i jest łatwiejsza w użyciu.


Podsumowanie
Dla uzyskania masy bardziej plastycznej przydałby się młynek do kawy, albo coś co by naprawdę drobno zmieliło. Blender to trochę za mało. Chociaż mi akurat taka konsystencja odpowiada, bo jest doskonała do peelingu. Wydaje mi się, że im drobniej zmielimy migdały tym mniej oleju będziemy musiały dodawać. Od biedy można w sklepach szukać już zmielonych migdałów, ale jak to zawsze bywa z mielonkami- są droższe i nie wiadomo, co się tak naprawdę kupuje.

Próbowałyście kiedyś pasty z migdałów?
Pozdrawiam,
post signature

5 komentarzy:

  1. Nie próbowałam, ale tym postem mnie zachęciłaś i tak myślę, że jeszcze z parę orzechów dodam ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie miałam nic podobnego, ale też nie przepadam za takimi pastami, raczej oczyszczam twarz mydłem, a do peelingu używam korundu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też często używam korundu, ale czasem potrzebuję czegoś delikatniejszego :)

      Usuń
  3. Zrobię taką na pewno, gdy kupię mikser albo blender :)

    OdpowiedzUsuń
  4. hmm ja nie przepadam za zabawą z takimi kosmetykami. Może kiedyś polubię:)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz :)

Spamu nie toleruję i wszystkie reklamy usuwam. A na blogi komentatorek chętnie zaglądam.