niedziela, 3 listopada 2013

Nagietku! Stuknął Ci roczek :)

Wczoraj mój blog skończył roczek. Mało co, a bym  całkowicie zapomniała, o tym moim małym święcie.
Zakładając bloga rok temu, nie sądziłam, że wytrwam rok. Zazwyczaj słomiany zapał bierze górę, przez co szybko porzucam rozpoczęte projekty.

Może nie zawsze pisałam regularnie, może nie zawsze pisałam składnie, może często powtarzałam utarte schematy, jednak ten blog z założenia miał być moim miejscem w świecie. Miejscem gdzie pisze co chcę i jak chcę, i gdzie w końcu spotkam się z gramatyką.



tak wyglądał mój pierwszy awatar 


Moje przemyślenia co do BLOGA

Nie będę ukrywała, że bloga założyłam mimo, że nie umiem pisać. Brakuje mi tej łatwości w wyrażaniu swoich myśli i to często widać w moich postach. Ale byłam także ciekawa, jak wygląda prowadzenie bloga od kuchni.

Na początku, na blogu chciałam przedstawiać jak wygląda moja pielęgnacja, opisać kilka zastosowań różnych ziół, tworząc swego rodzaju zielarki słowniczek, nic ciekawego. Pierwotnie, nie miało być na moim blogu recenzji, ani projektu denko. Jednak w pewnym momencie musiałam w pracy mgr, opisać mikrostrukturę próbek. Po kilku próbach stwierdziłam, że nie umiem tego zrobić. Pisanie recenzji, rozkładanie kosmetyku na części pierwsze, analizowanie składu, wyglądu, zapachu, jest doskonałym ćwiczeniem.
Jeśli ktoś jest na etapie pisania pracy, polecam przyłożenie się do pisania recenzji na swoim blogu.

Cykl DIY miał być bardziej rozbudowany. Na początku miałam masę pomysłów, których później nie opisywałam na blogu. Często dlatego, że różne produkty były oparte o tą samą bazę lub czytałam o podobnych pomysłach na 1 000 innych blogów i nie chciałam powtarzać. Jedak cykl ten jest przydatny, bo teraz, po roku, wiem jak zrobić genialną maść na oparzenia i wiem jak ją jeszcze mogę ulepszyć :) Gdyby nie TEN post, naprawdę nie pamiętałabym już, czego użyłam do zrobienia tej maści (a to jest cudo, które już nie raz uratowało mnie przed bliznami).

Wytrawni blogerzy, który podjęli próbę napisania "posta-poradnika" dla początkujących, zawsze podkreślali: "Pisz o rzeczach nie opisanych!", "Unikaj utartych schematów!", "Wyróżniaj się!". Podczas gdy, po swoich statystkach widzę, że te hasła to Bullshit! Największą popularnością cieszyły się posty, na tematy przerobione przez wszystkie blogerki, przemaglowane na każdą stronę, o których już nic nowego nie można napisać. Podczas gdy tematy, które ja uważałam za oryginalne i ciekawe, ginęły w gąszczu postów o niczym.
Naprawdę, byłam zaskoczona tak słabym zainteresowaniem postów, do których dodaję szczyptę wiedzy ze studiów. OK, może nie jestem najlepszym nauczycielem i nie umiem wytłumaczyć w sposób zrozumiały dla laika wpływ zasad termodynamiki, kinetyki czy napięcia powierzchniowego na działanie kosmetyku. A może po prostu, nikogo to nie interesuje?


Moje przemyślenia co do BLOGOSFERY

Chyba większość początkujących blogerek podchodzi bezkrytycznie do tego co inni napisali na swoich blogach. Z czasem, przynajmniej w moim przypadku, zaczyna się rodzić pewien sceptycyzm. Im więcej czytam, tym ostrożniej podchodzę do tego co jest napisane w internecie.

Bloger nie dziennikarz, informacji weryfikować nie musi. MUSI!!!
Ja rozumiem lenistwo, samej zdarza mi się nie podać źródła, bo np. jest to moja analiza tematu na podstawie wiedzy zdobytej na wykładzie, albo wynikająca z mojego doświadczenia. Większości, tak czy siak, trudno będzie tę wiedzę zweryfikować, a wielu nawet nie będzie próbowało. Jednak bardzo często spotykam się z postami quasi-naukowymi, napisanymi bez żadnej refleksji, zerżnięte z jakiegoś niepewnego /niesprawdzonego źródła.
Pamiętajcie, że w Wikipedii też zdarzają się błędy, a to co napisane na wszelkiego typu portalach nie musi być prawdą. Ba! czasem nawet informacje zdobyte w artykułach naukowych, nie są informacją rzetelną. Są artykuły lepsze i gorsze, badania sponsorowane przez wielkie koncerny i pisane przez ludzi patrzących na ilość publikacji, a nie jakość.
Dlatego nawet jeśli korzystamy z zaufanych źródeł, warto poświęcić chwilę na refleksję.

Dobry przykład, kiedy szukałam informacji o talku. Na wielu blogach doczytałam się, że jest rakotwórczy, blogerzy powoływali się na źródła, teoretycznie, naukowe. Problem polegał na tym, że te źródła naukowe, wiążą rakotwórczość talku z budową podobną do azbeztu. Owszem, oba związki to fyllokrzemiany, ale to nie znaczy, że mają takie same właściwości! Bo gdyby TAK, to czemu nie zastąpić soli kuchennej (białej śmierci) -NaCl, tlenkiem magnezu -MgO? Przecież mają taką samą strukturę krystaliczną! (poszukajcie na Google, co to jest izotypia). Mimo to ich właściwości są różne, bo na właściwości chemiczne związków, wpływ ma naprawdę wiele czynników (wielkość jonów/atomów, stopień utlenienia ich, siła wiązania, odległości międzypłaszczyznowe, obecność domieszek i defektów strukturalnych i tak można by wymieniać).
Ok, jak ktoś mi pokaże badania wykazujące związek między występowaniem raka, a używaniem w dzieciństwie zasypek z talkiem do pupci... przyznam, że talk może być rakotwórczy.

A wracając do azbestu, nie jest rakotwórczy dlatego, że jest fyllokrzemianem, a dlatego, że ten fyllokrzemian zwija się w swego typu rulonik, który w skali mikroskopowej wygląda jak igiełka. Taka igiełka może wbić się w płuca i zaczyna w okół niej narastać tkanka.


Bloger blogerem, ale są jeszcze odbiorcy, którzy z jednej strony dodają skrzydeł, a z drugiej potrafią napsuć krwi.
Wiele osób, tak jak ja na początku, podchodzi bezkrytycznie do treści znalezionej w internecie. Przez co zaczynają rozprzestrzeniać się pewne mity, które z czasem trudno obalić, bo społeczeństwo ma już ukształtowany pogląd na dany temat (a ludzie jak woły, nie lubią zmieniać raz wyrobionej opinii).
Z drugiej strony medalu są odbiorcy, krytycznie podchodzący do każdej treści i podważający autorytet (o ile można mówić o jakimkolwiek autorytecie) blogera. Negatywne komentarze, zniechęcają innych czytelników do zaglądania na konkretnego bloga. Nie ważne czy ten komentarz to konstruktywna krytyka, czy stek bzdur nie trzymający się kupy. A śmiem stwierdzić, że im mniejszym ilorazem inteligencji wykazują się komentatorzy, tym trudniej poszerzyć grono czytelników.

No chyba, że content bloga jest skierowany do takich właśnie odbiorów.


Blogerzy w Polsce utworzyli ciekawą i wartą poznania społeczność. Cieszę się, że do niej dołączyłam :) Blogi mają coraz większy wpływ na kształtowanie opinii, szczególnie młodych ludzi. Jednak trzeba pamiętać, że bloger jest opowiedziany za treść.

post signature

10 komentarzy:

  1. Gratuluje Ci roku :) I również się cieszę że są w tej społeczności osoby jak ty :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wszystkiego dobrego życzę Tobie i Twojemu blogowi:) Widać, że masz zdrowe, mądre podejście do blogosfery - genialny przykład z tym talkiem - oby więcej takich dziewczyn w naszych kręgach:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Gratulacje z okazji roku:) W pełni się z Tobą zgadzam, co do blogosfery.

    OdpowiedzUsuń
  4. Gratuluję :D to już rok, a jak szybko minął ten czas prawda? Sama też niedawno bloga zakładałam a już ma 1,5 roku.

    OdpowiedzUsuń
  5. Gratuluję roku :) Bardzo fajnie napisany post, co mówisz, że nie umiesz :D Przeczytałam z ciekawością :) haha też mam to samo, poradniki blogerskie to ściema, statystyki mówią same za siebie :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Z blogerkami jest tak, że z reguły piszą co im ślina na język przyniesie, a że nie jest to zbyt mądre to już inna rzecz. Poza tym pamiętaj, że większość z nich swoje recenzje mocno naciąga na plus, żeby nawiązać jak najwięcej współprac...A mnie i tak jako "dziennikarza na papierze" :P najbardziej rażą błędy językowe...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na blogach nie zwracam za bardzo uwagi na błędy językowe, sama pewnie popełniam ich multum. Jedyne co mnie denerwuje to nadużywanie słowa "osławiony" w znaczeniu znany, popularny lubiany.

      Usuń

Dziękuję za każdy komentarz :)

Spamu nie toleruję i wszystkie reklamy usuwam. A na blogi komentatorek chętnie zaglądam.