czwartek, 20 czerwca 2013

Minirecenzja maski Bioetika

Witajcie,
od jakiegoś czasu jestem szczęśliwą posiadaczką tej maski i wykorzystuję ją jak mogę. Używam jej regularnie od jakiegoś czasu, więc chyba najwyższy czas powiedzieć co o niej myślę.




Opakowanie
Wygodny,  plastikowy słoiczek z przekładką/ zaślepką zabezpieczającą przed wydostaniem się maski tam gdzie nie trzeba. Opakowanie duże 500ml, bez zbędnych bajerów. 
Niby nie jest to najważniejsze, ale kto nie lubi jak kosmetyki ładnie wyglądają na półce?

Skład
Aqua, Propylene Glycol (humekant), Mirystyl Alcohol (emolient), Cetrimonium Chloride (ułatwia rozczesywanie), Aloe Barbadenis (aloes), Coconut Oil (olej kokosowy), Citric Acid (regulator pH), Parfum, Benzyl Alcohol (konserwant), Methylchloroisothiazolinone  (konserwant), Methylisothiazolinone  (konserwant)

Skład jest niezwykle prosty, dwa składniki aktywne, które obiecuje producent, trochę rozpuszczalników, emolientów i konserwantów. Nie ma nic niepotrzebnego.

Obietnice producenta

Konsystencja i zapach
Zacznę od zapachu bo jest obłędny. Każda miłośniczka kokosa pokocha ten produkt. Szkoda, że nie utrzymuje się na włosach zbyt długo.
Konsystencja jest gęsta, ale nie jest tępa, dzięki temu produkt jest wydajny, nie potrzeba dużej ilości by dokładnie pokryć włosy.

Działanie
Maska spełnia swoje zadanie i dobrze nawilża włosy. Szybko ukoiła moje przesuszone po Alterze końcówki. Włosy się cudnie błyszczą, a po farbowaniu henną z tą maską to już w ogóle :) Nie zwiększa objętości włosów. 

Cena i dostępność
Jest to maska z średniej półki cenowej. Za 500 ml zapłaciłam ok 20 zł. Z dostępnością jest kiepsko, widziałam ją tylko w Makro. Może będzie też na Allegro? nie wiecie?

Zalety maski:
+ zapach
+ wydajność
+ dobrze nawilża włosy
+ pięknie się błyszczą

Wady:
- dostępność

To jest dobry produkt i cieszę się, że mogłam ją wypróbować. Po kilku odżywkowo-maskowych bublach w końcu trafiłam na coś co na moich włosach działa.


post signature

czwartek, 13 czerwca 2013

Farbowanie henną- wersja light

Witajcie, 
W przerwie od poprawiania pracy i latania za podpisami, postanowiłam przedstawić Wam efekty ostatniego farbowania henną. 



Zazwyczaj z henną nie kombinuję i robię tak jak w instrukcji jest napisane, zalewając wodą i na włosy. Jednak tym razem nie chciałam uzyskać tak intensywnego koloru, tym bardziej, że muszę zrobić zdjęcia do dyplomu i nie chcę żeby kolor włosów zdominował zdjęcia (na dyplomie inżyniera tak było). To na czym mi zależało to zamalowanie odrostów, które oto pokazuję wam na zdjęciu (niestety to jest jedyne zdjęcie które udało mi się zrobić w naturalnym świetle):

Dużo dziewczyn narzeka na mocne przesuszenie włosów po farbowaniu henną. Dla mnie nie stanowi to większego problemu, bo wystarcza mi nałożenie oleju na włosy zaraz po farbowaniu, a że zazwyczaj farbuję włosy kiedy wiem że nie muszę nigdzie wychodzić przez najbliższe 24-48h to mogę sobie pozwolić na chodzenie z tłustymi włosami przez dzień.

Jakiś czas temu na blogu Pole henny czytałam o glossach, czyli łagodniejszej wersji farbowania włosów. 
O tym jak dokładnie takie glossy wyglądają i jakie efekty można uzyskać poczytacie na blogu Pole Henny. Ja opiszę Wam moją wersję glossa.


Czego użyłam?

  • Połowę opakowania henny (ok. 50g)
  • Woda gorąca (ok 70 stopni)
  • Maska Bioetika (50-60 ml)
  • olej migdałowy ( 1 łyżeczka) -teraz już wiem że ten olej jest zbędny.
  • miseczka, miarki, łyżeczka (nic metalowego)

Przygotowanie:
Hennę wsypałam do miski i zalałam gorącą, ale nie wrzącą wodą. Wymieszałam.

Po przestygnięciu dodałam maskę i olej, dokładnie wymieszałam
 Nałożyłam na włosy i trzymałam pod folią i ręcznikiem przez ok. godzinę.
Spłukałam dokładnie włosy i pozwoliłam im wyschnąć.

Oto efekty:
Zdjęcie zaraz po farbowaniu

Zdjęcie tydzień po farbowaniu

Co mogę powiedzieć o takim rozwiązaniu?

  • Włosy są niesamowicie miękkie i błyszczące, dobrze odżywione.
  • Nie ma mowy o jakimkolwiek przesuszeniu włosów.
  • Kolor nie jest tak intensywny, jak przy farbowaniu czystą henną i mam wrażenie, że szybciej się utlenia, co jest jak najbardziej na plus.
  • Nie muszę nakładać olei po farbowaniu i już po wysuszeniu włosów mogę ruszać w świat :)
  • Nie trzeba nie wiadomo jak uważać przy malowaniu włosów, taka mieszanka bardzo łatwo schodzi ze skóry.
  • Metoda wydajniejsza, bo na jedno farbowanie zużywamy pół opakowania henny. Mi taka ilość spokojnie wystarczyła na całe włosy.
  • Łatwiej nakłada się mieszankę na włosy, odżywka zapewnia poślizg.

Zauważyłam, też kilka minusów takiej metody, których z resztą się spodziewałam:
  • Odrost cały czas jest widoczny (a przynajmniej ja go widzę). Jest rudy, ale odróżnia się od reszty włosów.
  • Mam wrażenie i  moja współlokatorka też to zauważyła, że włosy są ciemniejsze niż po tradycyjnym farbowaniu.
  • Mieszanka po pewnym czasie może spływać z włosów, na samym początku trzeba uważać by nie przesadzić z wodą (lub wyeliminować ją zupełnie, robiąc właściwy gloss jak na Polu henny)
  • Na takie farbowanie schodzi całkiem sporo odżywki, Dlatego warto sięgnąć po jakąś tanią, bez silikonów. Jestem pewna, że Gloria w tej roli spisałaby się świetnie.


Pewnie jeszcze nie raz wrócę do tej metody farbowania. Po prostu wychodzi taniej. Załóżmy, że użyję następnym razem taniej Glorii ( a nie Bioetiki), to jest ok. 2 zł za maskę i 14 zł za hennę. 16 zł - to koszt porównywalny do średniej jakości farby w drogerii.


Pozdrawiam,
post signature

niedziela, 9 czerwca 2013

Odpowiadam naTAG

Cały czas czekam na Wasze propozycje roślin, które można wykorzystać w pielęgnacji.


Tym czasem odpowiem na pytania bognyprogram




1. Gdzie chciałabyś zamieszkać?
Domyślam się, że chodzi o miejsce na ziemi. I przy takiej interpretacji to dalej chciałabym mieszkać w Krk, ale milej by było we własnych 4 kątach niż akademiku.

2. Książka czy film i dlaczego właśnie to?
Na to pytanie odpowiadam chyba przy każdym tagu, dlatego odsyłam do etykiety TAG (na dole strony)

3. O jaką część ciała (włącznie z włosami, paznokciami, rzęsami i innymi przydatkami skóry:P) dbasz najbardziej i dlaczego?
O włosy bo to daje najszybsze efekty, moje włosy szybko reagują na wszystkie kuracje. Niestety te złe także :(

4. Koniec świata za tydzień - co robisz?
Wstaję rano i idę do pracy, albo robię co miałam zaplanowane wcześniej. Dzień jak dzień, tyle, że jeden ostatnich.

5. Kiedy ostatnio jadłaś coś słodkiego?
To pytanie retoryczne ;P Ciepło jest, trzeba pomóc zarobić Grycankom na nową sukienkę.

6. Dieta: przestrzegasz, unikasz?
Ktoś mi kiedyś powiedział, że dieta to pewien styl życia i wszystkie nawyki żywieniowe, a nie to co wszyscy nazywają "dietkami cud". Więc chyba trudno mówić o unikaniu.

7. Jaka jest pierwsza rzecz, którą robisz po powrocie do domu?
Piję kawę albo zieloną herbatę i sprawdzam pocztę.

8. Jesteś rannym ptaszkiem, czy raczej nocnym markiem?
Chciałabym napisać, że rannym ptaszkiem, ale moje problemy z bezsennością zrobiły ze mnie nocnego marka.

9. Gdybyś miała zaprzyjaźnić się z kimś sławnym (tak, żywym:P), kto by to był?
Mam kilku, nazwijmy to górnolotnie, "idoli". Ale wystarczy mi możliwość posłuchania płyty lub obejrzenia na szklanym ekranie.

10. Jaka jest twoja wymarzona praca?
W wyuczonym zawodzie

11. Możesz cofnąć czas, ale tylko o 50, 100 lub 200 lat - którą opcję wybierasz?:)
200 lat. Ale tylko na chwilę, by zobaczyć na własne oczy jak wyglądały czasy, o których lubię czytać.

Pozdrawiam,
post signature

wtorek, 4 czerwca 2013

Znów ogarnęło mnie szaleństwo zakupowe

Witajcie,
ostatnio zrobiłam coś bardzo złego. W sumie to nie jest jakaś zła rzecz, a nawet rzekłabym cudowna. Ale zaczynam mieć pewien problem... jak już zacznę wydawać pieniądze to nie mogę przestać. Nie inaczej było tym razem. Miałam wziąć tylko hennę, skończyło się na pustym portfelu.




Zacznijmy może od sklepu Ars te natura, który ma coraz bogatszą ofertę i coraz więcej z tego sklepu bym chciała. 

1. Henna Khadi z innymi ziołami. Zrobiłam zapasy :) 2 opakowania po 100 g mieszanki ziołowej. 28 zł za opakowanie
2. Spirulina. Co prawda mam jeszcze trochę tej z ZSK (która tam nomen omen jest tańsza), ale nie wystarczy mi na całe wakacje, a zamawiać ją specjalnie się nie opłaca. 13,70 zł/30g
3. Olejek grejpfrutowy, kupiony z myślą o balsamie do ciała. Akcję "Walczymy z cellulitem" czas zacząć :) 7,5 zł/10ml
4. Olej arganowy, w końcu doczekałam się ojeku arganowego. To będzie mój pierwszy kontakt z nim. Chciałam wypróbować i szukałam najmniejszego opakowania. Wybrałam w końcu nieco większe bo cenowo dużo lepiej się prezentował. 23zł/60ml
5. Olej z migdałów. Marzyłam o nim długo :) w końcu mogę odhaczyć tą pozycję na Whishliście. 13 zł/200ml

Przechodzimy do zakupów z YR. Lubię ten sklep choć ceny potrafią być kosmiczne

7. Krem do rąk z Arniką. Stęskniłam się za tym kremem, oj bardzo. I tak przykro mi było patrzeć na szufladę, w krórej mam schowany ten krem dla Was. Ze zniżką kosztował 8,4  za 75ml
8. mini lakier do paznokci Czerona pomarańcza. Lubię w lato mieć takie kolory na paznokaciach, a lakiey YR nie mają w składzie toluenu i formaldehydu. ok. 8zł/ 3ml
6. Szampon do włosów I <3 Planet. Nie kupiłam, dostałam. To był prezent niespodzianka dla stałych klientów. Szczerze, liczyłam na jakąś miniaturkę kremu na lato albo coś, oni mają okropnie drogie tego typu rzeczy i w końcu mogłabym je wypróbować. A tak mam kolejny do kolekcji szampon z SLS. Długo będzie musiał czekać na swoją kolej. Pojemność 300 ml
9. Dostałam jeszcze próbkę kremu nawilżającego z filtrem SPF 25, ale nie ma jej na zdjęciu. Myślę, że dorzucę do paczki :)


Nie kupuję już więcej.
Do widzenia,
post signature

sobota, 1 czerwca 2013

Aktualizacja: Włosy

O tym jak kilka miesięcy wyglądała moja pielęgnacja włosów możecie przeczytać TU. To było dawno.
Przez ostanie trzy miesiące brakowało mi przede wszystkim regularności i wytrwałości w tym co robię. Ciągłe rozjazdy dały się we znaki moim włosom (cerze też, ale to temat na innego posta). 
Spróbuję ogarnąć jak przynajmniej w ostatnim miesiącu wyglądała moja pielęgnacja:


Mycie włosów:
Włosy myłam i myję co drugi dzień. Zazwyczaj używałam agresywnych szamponów z SLS, Isanę ziołową i jakieś hotelowe szampony. Jako łagodnego myjaka używałam żelu z Alterry z kwiatem neroli (wspomniałam o nim przy  denkach maja). Niestety jeszcze nie znalazłam łagodnego szamponu który by zapewnił wystarczająco długą świeżość włosów.

Odżywki:
Odżywek w ostatnim czasie trochę się przewinęło. Najregularniej używałam Alterry z granatem (recenzja TU). Był też Fructis i balsam z aloesem z Mrs. Potters (KWC).
Bez spłukiwania, niezmiennie Joanna z miodem (KWC), której chyba nigdy nie uda mi się zużyć.

Maski:
Maski zazwyczaj nakładałam przed myciem i w maju niezwykle rzadko. Zazwyczaj był to WAX z aloesem (odsyłam do denek maja), który przeważnie mieszałam z różową odżywką Artiste lub Bioetika z aloesem i olejem kokosowym. 

Oleje:
Oleje też zawyczaj przed myciem włosów. Najczęściej jak już coś na włosy nakładałam to mieszanka oleju kokosowego i rokitnika. Czasem olej z awokado, który udało mi się już wykończyć. 
Zdarzało mi się też nakładać na włosy po umyciu olej z wiesiołka (musiałam pomóc alterze).

Wcierki:
Zaczęłam wcierać w skórę głowy kozieradkę z olejkiem rozmarynowym. Ale to było tak nieregularne, że nie wiem nawet czy jest sens wspominać o jakichkolwiek wcierkach.

Płukanki:
To samo co do wcierek. Od pojawienia się posta z herbatką różaną zaczęłam regularnie stosować ją jako płukankę. No muszę przyznać, że rewelacja. Włosy odzyskały dawny blask i stały się bardziej elastyczne. Mają też trochę bardziej rude refleksy, ale nie powiem, że kolor wzmocnił się jakoś znacząco. 
Użyłam też kilka razy kawy i na zdjęciu moje włosy są po takiej właśnie płukance (jak wrócę do Krakowa postaram się wrzucić zdjęcie po płukance z herbatki Vitax).

Zabiegi:
Ostatnio włosy farbowałam henną Khadi z jatrophią, chyba w kwietniu. Kilka dni temu podcięłam końcówki (w końcu).

Suplementacja:
Zaczęłam jeść olej z wiesiołka, ale na relację musicie poczekać jeszcze przynajmniej miesiąc. Piję też pokrzywę. 

Wydaje się być tego sporo, ale wymieniłam produkty których używałam, zazwyczaj ograniczałam się do szamponu i odżywki po myciu.

Oto zdjęcia moich włosów:

Z fleszem

W słońcu

Na drugim zdjęciu kolor jest mniej więcej taki jak mam w rzeczywistości.


Plan na czerwiec

Zacznę od tego co wewnętrznie. Testuję olej z wiesiołka, więc moja suplementacja ograniczy się tylko do tego. 

Zewnętrznie. Czeka mnie farbowanie henną i to jakoś na dniach. 
Jako pierwsze O planuję używać maski Bioetika zamiennie z mieszanką olei kokosowego i z rokitnika, z tym że po farbowaniu dam sobie spokój z pierwszym O.
M jak mycie. Tu pozostanę przy szamponie ziołowym ISANA i postaram się częściej zastępować go żelem z Alterry. 
Ostatnie O to zdecydowanie balsam z Mrs. Potters z aloesem. Z odżywek b/s raz lub dwa na tydzień balsam Joanny Z apteczki babuni i/lub mgiełka nawilżająca domowej roboty (kiedyś jeszcze o niej napiszę, na razie szukam idealnych proporcji)
Płukanka z herbatki różanej, pozostanę jej wierna bo już dawno włosy mi się tak nie błyszczały.
Jako wcierkę wykorzystam napar z kozieradki z olejkiem rozmarynowym (przedłuża trochę przydatność do użycia wcierki). 

Mam nadzieję, że w tym miesiącu nie braknie mi wytrwałości i skleroza nie da o sobie znać i w końcu  będę regularna w swojej pielęgnacji.

Pozdrawiam,
post signature