czwartek, 29 listopada 2012

Ocet jabłkowy


Włosomaniaczki dobrze znają ten specyfik, który potrafi zrobić cuda z naszymi włosami. Potrafi być pomocny także w walce o śliczną buzię :)
Ceny sklepowego jednak średnio mnie zachęcały do kupna, biorąc pod uwagę fakt, że robiąc sama, wydaje na to grosze.

Co takiego ma w sobie ocet jabłkowy?
Ocet, jak to ocet ma kwaśne pH, czyli zamyka łuski włosa, dzięki czemu są później błyszczące i zdrowe.
Poza tym zawiera całą masę dobrych składników, takich jak:

minerały: potas i sód, magnez, fluor, chlor, żelazo, miedź, fosfor, krzem,
witaminy: A, C, E, P i z grypy B,
kwasy: mlekowy, cytrynowy i octowy
pektyny


W internecie znalazłam dwie metody na zrobienie octu jabłkowego, a ponieważ nie robiłam go nigdy wcześniej postanowiłam przetestować obie metody.
  1. Do zrobienia octu potrzebujemy tylko jabłek cukru i wody. Jabłka kroimy w kostkę, wkładamy do słoika i zalewamy wodą z cukrem. przykrywamy gazą i odstawiamy na 3-4tygodnie w ciepłe miejsce.
  2. Druga metoda przewiduje dodatek chleba i drożdży, przygotowanie jak wyżej.
Z punktu widzenia biotechnologii, sensowniejszy wydaje się być sposób drugi. W końcu potrzebujemy jakiś mikroorganizmów, które zamienią nam cukier w ocet. No ale jak są dwie drogi to czemu by nie spróbować i ich nie porównać. Jednak jako, że jeszcze nie piłam wtedy drożdży i jakoś nie specjalnie chciało mi się biec do sklepu po jedno opakowanie, a pod ręką miałam chleb na zakwasie, pojawiła się myśl o zmodyfikowaniu przepisu. 
Na początek małe zestawienie cenowe:

OCET DOMOWY
jabłko      
ok. 0,50zł
kromka chleba    
ok. 0,20zł
łyżka cukru      
ok.0,05zł
drożdże    
ok.0,2zł
woda    
ok.0,05zł
RAZEM
1,00zł
czyli zakładając, że nic nie odparuje przez miesiąc (a odparuje) za około złotówkę możemy zrobić 200ml (bo tyle planowałam zrobić), sklepowy kosztuje ok 4zł za 200ml, kupując ocet znanej marki :) Wydaje się, że opłaca się zrobić samemu.

Ale wróćmy do mojego octu. Robiłam dwoma sposobami i po cichu liczyłam, że pierwszy sposób bardziej się sprawdzi i na początku lepiej się zapowiadał, zapach był przyjemniejszy, bardziej jabłkowy, kolor bardziej intensywny, wydawało się, że będzie wyglądał, jak sklepowy. Ale po dwóch tygodniach zaczął się psuć, w sumie już mogłam go wywalić do kosza, ale jak porównywać to do czegoś. Drugi od początku się pienił, nie wyglądał zbyt urodziwie, odparował (nie w całości, ale ubyło go znacznie). 
Po miesiącu mogę stwierdzić, że Biotechnologia to wcale nie taki głupi przedmiot ;) Ocet nr 2 jest bardzo... octowy, (nie mogę tego powiedzieć na pewno) o wyższym stężeniu niż kupny, o bardzo charakterystycznym zapachu, mętny, w jasnym kolorze. Ocet nr 1 ciężko nazwać octem. Słoik z jabłkami zachował się jak szalka Petriego, zapewniając idealne warunki do rozwoju pleśni ;P


Czy mój 'eksperyment' mogę uznać za udany?
NIE Dwie próbki to za mała populacja by móc wyciągnąć jakiekolwiek wnioski, co do tego która metoda jest lepsza. Nie znam stężenia octu w obu próbkach. Zawiodłam na etapie planowania eksperymentu, zapominając o takich zjawiskach jak chociażby parowanie. Oczekiwałam, że z takiej ilości jak podałam poniżej, uda mi się zrobić ok 250ml octu. A ponieważ jeden nie wyszedł, drugi wysechł udało mi się uzyskać  niecałe 100.
Czy jeszcze kiedyś go zrobię?
Pewnie tak, ale korzystając z przepisu drugiego i w dużo większej ilości. Jak znajdę dwulitrowy słoik lub większy. Na mniejsze ilości- szkoda czasu :(
Czy warto kupować ocet w sklepie?
Tak, pomimo, że taniej wychodzi zrobić ocet (robiąc dużo octu), to komu się chce bawić, czekać miesiąc zastanawiając się czy coś z tego wyjdzie. Poza tym kupując, mamy 100% pewności jakie jest jego stężenie.

I na koniec dla porządku, oba przepisy i kilka zdjęć z przygotowań :)

OCET nr 1
Składniki:
  • pół dużego jabłka
  • łyżka cukru
  • 100ml przegotowanej wody

OCET nr 2
Składniki:
  • jedno średnie jabłko
  • 2 łyżki cukru
  • 200ml wody
  • kromka chleba żytniego na zakwasie
Przygotowanie:
Jabłka ze skórką kroimy w grubą kostkę, wkładamy do słoika (w przepisie nr 2 dodajemy pokrojoną kromkę chleba). Cukier rozpuszczamy w wodzie i zalewamy jabłka, tak aby całkowicie je zakryć.
Przykrywamy gazą, im więcej warstw tym lepiej (ograniczymy parowanie), ale nie zamykamy szczelnie, ocet potrzebuje tlenu. odstawiamy na około miesiąc w ciepłe miejsce.
Po miesiącu oddzielamy płyn od cząstek stałych :) 





Pozdrawiam,
M.


wtorek, 27 listopada 2012

Mazidło do ust

Dzisiaj chciałam napisać o mazidle do ust z lanoliną i rokitnikiem. W sumie to nie tylko do ust, świetnie nadaje się także jako krem do rąk na noc czy popękanej skóry na łokciach.
Regeneruje spierzchnięte usta. Dobrze odżywia i natłuszcza skórę. Ponieważ jest z rokitnikiem, lekko barwi na ciepły odcień, ale jako krem/maść na noc jest doskonały.
Przygotowanie jest banalne, ale jeśli ktoś nie lubi się bawić w kręcenie własnych komatyków, w sklepie można znaleźć pomadkę o bardzo podobnym składzie. Pisała o niej niedawno Balsamowo

A tak wygląda moje mazidełko

A więc, czego potrzebujemy?

Wazelina kosmetyczna
10ml
Lanolina
5ml
Macerat nagietkowy
3ml
Olej z rokitnika
3ml
Woda
3ml
All in one
0,5ml
Olejek lawendowy
10kropli

Olejku eterycznego dałam dużo, kto  miał do czynienia z lanoliną wie dlaczego, chociaż w pierwszej wersji go nie było.

Jak robimy?

Składniki podzielmy sobie na 3 fazy olejową, wodną i 'zimną'- czyli tą którą damy po ostygnięciu naszej mieszaniny.
~W fazie wodnej znajdzie się macerat, lanolina i wazelina. odmierzone składniki podgrzewamy na kąpieli wodnej, aż nam się rozpuszczą. 
~Faza wodna to woda w której rozpuścimy witaminy z ZSK (all in one). 
~Póki gorące mieszamy obie fazy, tak aby powstała emulsja i czekamy aż przestygnie.
~Na koniec dodajemy składniki fazy zimnej- olej z rokitnika i olejek lawendowy.  Mieszamy i przelewamy do opakowania, w którym będziemy trzymać nasze mazidło.

Po paru godzinach mazidło zgęstnieje, jeśli jednak uznacie, że dalej ma zbyt rzadką konsystencję, można następnym razem dodać trochę więcej wazeliny i/lub lanoliny. 
Bawiąc się lanoliną pamiętajcie, że rozpuszcza się w tłuszczach, ergo zawsze trzeba dodać jakiś olej i jej stężenie nie powinno przekroczyć 30%.

Pozdrawiam :)



poniedziałek, 26 listopada 2012

Moje łupy z wyprzedaży

Czyli co mi się udało zdobyć w Rossmannie na tygodniu kolorówki :)


Dlaczego Rossmann ma zawsze najlepsze promocje kiedy ja jestem totalnie spukana? :(
Przy takich obniżkach, aż żal nie kupić nic, tym bardziej, że już od miesiąca szukałam korektora pod oczy.
Ale jak tu wziąć tylko jedną rzecz?


1. Beyonce Heat Rush- co prawda nie kolorówka, ale też przecenione :D Bardziej kupione dla sprawdzenia zapachu, a jako że potrzebuję około tygodnia na sprawdzenie czy będzie mi pasował, to zawsze wybieram na początek najtańszą wersję.

2. Manhattan Wake Up Concealer no.1- rozświetlający korektor pod oczy, bardzo rozświetlający. wolałabym żeby był trochę bardziej matowy, ale z braku laku...

3. Rimmel Lasting Finish no. 170- szminka w klasycznej, ciepłej czerwieni. Długo się zbierałam to kupienia czerwonej szminki. A ponieważ lubię szminki z Rimmela to się skusiłam. To co mi się podoba w tej to to, że po odciśnięciu jest matowa.

4. Miss Sporty Mini-Me eye liner 060- fioletowy liner może wydobędzie zieloność mych oczu ;P


Pozdrawiam :)


niedziela, 25 listopada 2012

Ekologiczna Pani Domu


Oglądacie Perfekcyjną panią domu? Można tam podpatrzeć fajne triki jak szybko i dokładnie posprzątać, ale wkurzają mnie te reklamy miliona produktów do sprzątania, część naprawdę nie potrzebna. Gdybym chciała tego wszystkiego używać to otoczyłabym się taką ilością chemii, że hej.
Dzisiaj chciałam wam opisać jak zastąpić tą całą chemię (a przynajmniej w dużej części , na produkty bardziej ekologiczne). Są to triki które mogą się przydać alergikom i osobom wrażliwym.



Po pierwsze: wyrzuć chemię !

Niezbędniki do ekologicznego sprzątania

  1. OCET zwykły, najtańszy spirytusowy. Usuwa kamień, brud, odkaża. Śmierdzi, ale nie tak jak chlorowe środki do czyszczenia. 
  2. OLEJKI ETERYCZNE: cynamonowy, lawendowy lub goździkowy. Nie niszczą drewnianych powierzchni, zabijają roztocza i inne ustroństwa, odświeżają pomieszczenia, usuwają tłuste plamy.
  3. SODA OCZYSZCZONA potrafi zdziałać cuda, dodając do biłego prania- doświerza biel i rozjaśnia pranie, w kuchni wyczyści piekarnik.
  4. OTRĘBY PRZENNE lub jakiekolwiek inne otręby, przydadzą się do czyszczenia tapicerowanych powierzchni

    do tego:
  5. BIAŁE NYLONOWE PODKOLANÓWKI, idealnie zbierają kurz i są tanie, ponieważ jest sztuczny materiał łatwo go wyprać i wysuszyć- nie będą się na nich rozmnażać bakterie.
  6. STARA SZCZOTECZKA DO ZĘBÓW pomoże dostać się, do każdego zakamarka
  7. RĘKAWICZKI będą potrzebne przy olejku cynamonowym, po za tym trzeba dbać o dłonie.
  8. ATOMIZER
  9. PŁYN DO MYCIA NACZYŃ to też można zastąpić naturalnym produktem, ale nie popadajmy w skrajność

    opcjonalnie:
  10. GLICERYNA
  11. DENATURAT 
To jest wszystko czego potrzeba do dokładnego posprzątania domu i razem kosztuje tyle co dwa produkty reklamowane w TV.

Po drugie: poznaj zastosowanie ekoproduktów

Zanim przerzucisz się na na Eko, sprawdź jak reagujesz na te substancje. Olejki i denaturat mogą porażniać, a nawet wywoływać alergię. A przecież chodzi o to by mieszać zdrowo :) 
O tym jak wykorzystać te 11 'produktów' za chwilę...


          Mycie okien           
Na to, każda ma inny sposób. Jedne są bardziej czasochłonne inne mniej. Mój sposób jest bajecznie prosty. Do wiaderka z wodą wlewam (ok 4 litry) 2 krople płynu do naczyń i pół szklanki octu spirytusowego. mieszam i tym roztworem myje szyby i ramy, wycieram do sucha lub ściągam ściągaczka nadmiar wody.
Naprawdę nie trzeba więcej płynu. Przy takim stosunku wody do płynu nie trzeba też przemywać szyb czystą wodą, smug na pewno nie będzie. Tłuste plamy także schodzą bez problemu.
Jeśli ktoś lubi błysk, może dodatkowo spryskać szyby denaturatem i wytrzeć do sucha. Nie polecam tu gliceryny ( w polskiej edycji PPD był taki motyw), szyby oczywiści błyszczą się bardzo, ale po pierwszym deszczu zostają smugi i znowu trzeba myć.

          Ścieranie kurzu          
Do tego będzie potrzebna rajstopa i olejek eteryczny. Najlepiej cynamonowy, ma od działanie silnie antysepnyczne, odświeża, usuwa tłuste plamy. Jeśli jednak nas podrażnia należy zastąpić goździkowym lub lawendowym.
Do atomizera wlewamy wodę, dodajemy (ok 5 kropel na 100ml wody) olejek eteryczny. Przed każdym spryskaniem wstrząsamy. Nylony zawijamy na ręce tak aby stworzyć rękawiczkę.



 Do ścierania kurzu należy zwilżyć nylon, później można spryskiwać powierzchnię

          Usuwanie kamienia          
Zamiast żrących środków bezpieczniej i skuteczniej jest użyć octu lub kwasku cytrynowego.
Czajnik: Wlewamy 1/4 szklanki octu (lub małą saszetkę kwasku) im więcej damy octu tym szybciej odkamienimy czajnik, ale tym mocniej będzie się pienić podczas gotowania. Do Max. uzupełniamy wodą i gotujemy do wrzenia. Pozostawiamy roztwór, aż odejdzie cały kamień, można co jakiś czas podgrzewać. Ciepło przyspiesza reakcję.
Kran/zlew: chusteczkę lub ręcznik papierowy moczymy w occie (lub roztworze kwasku cytrynowego). Taką chusteczkę przykładamy do miejsca z którego chcemy usunąć kamień, zostawiamy na kilka godzin. Można na to położyć jeszcze woreczek aby ocet nie odparował.

          Pleśń, grzyb          
Tu jako tymczasowe rozwiązanie można zastosować ocet, wystarczy roztworem octu przetrzeć zaatakowanie miejsca. Jednak to nie pomoże całkowicie zwalczyć grzyba/pleśń. Jedynie ograniczy jego rozwój i usunie wykwity.

          Zatkany odpływ          
Ługów  nie lubimy. Są silnie drażniące,  niebezpieczne, a poparzenia po zasadach, jakimi są wszelkie środki kretopodobne, się po prostu nie goją. Niemożna ich stosować przy odpływach aluminiowych (wydziela się wodór, poza tym aktywatorem jest zazwyczaj glin czyli to samo co nasza rura).
Ekosposób: Do odpływu wsypujemy sodę oczyszczoną, opakowanie lub dwa, odstawiamy na 20min. Po tym czasie wlewamy do odpływu szklankę octu, zostawiamy to na 20min. UWAGA będzie wydzielać się gaz! Na koniec spłukujemy. W razie potrzeby powtarzamy.
To jest tańszy sposób niż niezasadowe udrażniacze (coś co się nazywa "ekoudrażniacz" koszuje ok 11zł. trzeba go zostawić na całą noc, a nie zawsze daje radę- wiem bo próbowałam)


Na dzisiaj to wszystko, ale to nie są wszystkie moje pomysły na sprzątanie, jeszcze będę Wam pisała o tym. Mam nadzieję, że spodoba się Wam ten cykl. Następnym razem napiszę co można zrobić z otrębami :)

Pozdrawiam :)





sobota, 24 listopada 2012

Aktualizacja włosowa

Chociaż został jeszcze tydzień listopada, postanowiłam podsumować dotychczasową pielęgnacje, jako że trochę zmieniłam plan.

Jak dotąd... 

używałam do mycia włosów Facelle i później nakładałam odżywkę z Isany z proteinami pszenicy, tak w wielkim skrócie (dokładnie opisałam to TU). Doszłam jednak do wniosku, że  to mi nie służy. Moim priorytetem było ograniczenie wypadania włosów, przez dwa miesiące bardzo włosy mi się przerzedziły i nic mi nie pomagało. Facellka mimo, że delikatna jakoś nie bardzo służyła moim włosom, po myciu wypadały mi garściami. Isana na dłuższą metę też za wiele dobrego nie zrobiła, włosy się puszyły i trudno się je rozczesywało, poza tym ten zapach... jak dla mnie okropny, aby go zamaskować dodałam do odżywki łyżeczkę olejku pomarańczowego, a to jest naprawdę dużo.
Od początku października piję siemię lniane i pokrzywę.


Moja obecna pielęgnacja 

Teraz zmieniłam to i owo. Po pierwsze skończyłam z Facelle, po drugie zmieniłam odżywkę, po trzecie wzbogaciłam dietę o drożdże.




Zacznę może od tego co wewnętrznie
Dalej piję siemię, już zaczyna być widać pierwsze efekty w postaci baby hair :D dalej próbuje też zmęczyć ostatnie zapasy pokrzywy, ale do końca przyszłego tygodnia powinnam już skończyć.
Od dwóch tygodni piję też drożdże, rozpuszczając 1/4 kostki we wrzątku.
Tak sobie myślę, że za jakiś czas włączyłabym do diety tran. Na razie chcę zobaczyć jak dokładnie drożdże oddziałują na włosy.

Zewnętrznie...
Przed myciem zazwyczaj nakładam macerat łopianowy [G] na skórę i mieszankę kremu z biedronki [2] i z odżywką Artiste [1] na włosy, czasem do tego dodaję glicerynę [B]. Taką miksturę, trzymam na włosach ok godzinę. Włosy myję żelem z Natury z aloesem [5] i nakładam odżywkę [3], która ma w sumie więcej składników myjących niż odżywczych, ale tylko jeden silikon zmywalny wodą (dimethicone copolyol), ładnie nabłyszcza włosy. końcówki zabezpieczam olejem rokitnikowym [A], a jak planuję następne mycie mocnieszym szamponem z SLS [4] wtedy nakładam jedwab Natura Silk z Mariona [którego nie ma na zdjęciu].
Jak mam więcej czasu to zamiast mieszanki kremu z odżywką nakładam maski. Zazwyczaj jest to maska rozjaśniająca, o której pisałam TU lub mieszankę oleju rycynowego[F] z rokitnikiem[A] i olejkiem lawendowym [E]. Taka mieszanka dobrze dożywia i nabłyszcza włosy, nie są też tak łamliwe. Wszystkie te olejki pomagają przy wypadaniu i łamaniu się włosów, połączone dają naprawdę dobre rezultaty.
Próbowałam także maski ze spiruliną [D] i witaminami [C], jednak tą pozostawię dla twarzy, na włosach szału nie było.

Na koniec małe porównanie włosów:

Od razu widać różnicę :) Włosy dużo lepiej się układają, są dłuższe (chociaż nie aż tak jak to wygląda na zdjęciu, trochę mocniej odchyliłam głowę), rzadsze  :(, ale nad tym już zaczynam panować, jaśniejsze dzięki maskom.

Pozdrawiam :)



piątek, 23 listopada 2012

Rokitnik- złoto Syberii


http://www.kobieta.info.pl/zioolecznictwo/935-rokitnik-zwyczajny

Dzisiaj o czymś, co odkryłam całkiem niedawno.  Rokitnik jest nazywany złotem Syberii nie tylko ze względu na swój kolor- niezwykle intensywny, ale przede wszystkim ze względu na bogactwo witamin, flawonoidów i składników mineralnych.

Rokitnik (Hippophae rhamnoides)
Krzew lub małe drzewo występujące w Europie i Azji, a przede wszystkim na Syberii i Kaukazie.
To, co wykorzystuje się w kosmetyce, to owoce. Jagody rokitnika są gorzkawe w smaku, dopiero po przymrozkach stają się kwaskowate. W kuchni wykorzystywane są do wyrobu nalewek, likierów, wina, konfitur, galaretek. Owoce zawierają do 8% oleju, nasiona do 12,5%.
W Azji owoce i liście używane były do leczenia przy chorobach żołądka i skóry.

Bogactwo witamin
Rokitnik jest niezwykle cennym źródłem witaminy C, B1, B2, B6, kwasu foliowego, K, P oraz E. Ponadto zawiera:
  • Karotenoidy (likopen, beta-karoten), głównie dzięki nim owoce i olej zawdzięczają tak intensywny kolor
  • Flawonoidy
  • Antocyjany
  • Garbniki
  • Nienasycone kwasy tłuszczowe (w tym kwas palmitooleinowy)
  • Kwasy organiczne (głównie jabłkowy, nikotynowy i D-winowy)
  • Kwas galusowy
  • Mangan, żelazo, bor, wapń, fosfor

Witamina C zawarta w owocach rokitnika odznacza się dużą trwałością, nawet przy gotowaniu i suszeniu.
Kwas palmitooleinowy jest kwasem jednonienasyconym i wchodzi w skład naskórka. A kwas galusowy chroni przed działaniem wolnych rodników.


Olej z rokitnika
Olej ma niezwykle intensywny kolor dzięki wysokiej zawartości karotenoidów. Dzięki zawartości kwasu palmitooleinowego, ułatwia gojenie się ran, przyspieszając ziarninowanie naskórka. Radzi sobie z pękającymi kącikami ust (wystarczy smarować kilka razy dziennie). Polecany jest również na problemy żołądkowe, przy wrzodach, aftach, zapaleniach.
Ze względu na intensywny kolor nie poleca się stosować bezpośrednio na skórę przy 100% stężeniach. Jednak nie przebarwia skóry, nakładając olej w rozsądnych ilościach wchłania się bardzo szybko i kolor przestaje być tak intensywny. Ja stosuję nierozcieńczony na twarz czy włosy, ale w moim przypadku nadaje skórze ciepły, zdrowy kolor, mi on odpowiada, bo mam raczej ciepły koloryt skóry, więc olej jedynie poprawia jej odcień.
U siebie zauważyłam, że po tygodniu/dwóch regularnego stosowania olej przestaje się tak dobrze wchłaniać jak na początku, dlatego jak widzę, że moja skóra się nim wysyciła, odstawiam go na chwilę. Skóra po użyciu oleju jest miękka, elastyczna i dobrze odżywiona i rany, blizny po trądziku goją się dużo szybciej.
A teraz mój mały patent: Jeśli posmarujemy się olejem z rokitnika przed nałożeniem filtru UV, po nałożeniu kremu nie będziemy trupioblade :D

Sprawdza się także na włosach. Zazwyczaj nakładam trochę oleju na godzinę przed myciem, lub na mokre, umyte włosy, zabezpieczając końcówki. W pierwszym przypadku włosy są później bardzo błyszczące, w drugim są ciężkie, ale nie są tłuste. Dobrze się łączy z olejem kokosowym i rycynowym, wzmacniając włosy.


Zalety oleju z rokitnika:
  • Przyspiesza gojenie ran, również tych po poparzeniach i działa antyseptycznie
  • Uzupełnia braki witamin i mikroelementów
  • Zapobiega wypadaniu włosów i nadaje im blask
  • Wzmacnia paznokcie i skórki
  • Szybko się wchłania, nie pozostaje tłusty, ale kolor pozostaje
  • Zapobiega powstawaniu rozstępów
  • Chroni przed działaniem wolnych rodników
  • Dzięki wysokiej zawartości witaminy E polecany dla cery dojrzałej
  • Nie zapycha porów (a używam stężony )
  • Uszczelnia naczynia krwionośne
  • Wzmacnia odporność, obniża poziom złego cholesterolu i działa przeciwzapalnie (stosowany wewnętrznie)

Minus to kolor, który nie każdemu będzie pasować. Raz zostawiłam olej na noc na włosach, później miałam ‘pięknie’ pomarańczową poduszkę (na szczęście się doprała).

Na zdjęciu widać kolor skóry zaraz po nałożeniu oleju,
jednak tu dałam go dość dużo 

Dostępność
Nie ma problemu ze znalezieniem oleju. Znajdziemy go w aptece, sklepie zielarskim, sklepie z półproduktami. Ale dobrze jest się najpierw rozejrzeć, bo ceny są naprawdę różne. Ja za 100ml oleju zapłaciłam jakieś 38zł, ale widziałam też oleje za 70zł/50ml, czyli 4razy droższe. Nie miałam okazji przetestować owoców. W sklepach zielarskich można znaleźć suszone.

Rokitnik w kosmetykach
Olej polecany jest do skóry suchej, wrażliwej i dojrzałej oraz do trądzikowej i naczynkowej. Jednym słowem każda powinna spróbować :) Można nim wzbogacać szampony, odżywki i kremy.
Można go znaleźć w preparatach nawilżających, przeciw łupieżowych i przeciw łysieniu. Jest cennym składnikiem w kremach do opalania jako naturalny bloker promienia UVA i UVB.
W kosmetykach w składzie szukajcie Sea Buckthorn Extract.

Źródła:
P. Czikow, J. Łapitiew, Rośliny lecznicze i bogate w litaminy,PWRiL, Warszawa 1988
http://www.doz.pl/czytelnia/a1190-Rokitnik_-_leczy_i_odmladza
http://www.kobieta.info.pl/zioolecznictwo/935-rokitnik-zwyczajny
http://www.rokitnik.com/#rokitnik.com

wtorek, 20 listopada 2012

Olejek do ciała z lanoliną

Nie znoszę balsamów do ciała, czuję się później tak lepka i brudna, a skóra i tak nie jest tak nawilżona jak należy. Najlepiej jest oczywiście nawilżać ciało od wewnątrz i tu świetnie spisuje się siemię lniane. Jednak jeśli to nie wystarcza, wtedy do gry wkracza olejek. Kiedyś to były oliwki dla dzieci (czyt. parafina wymieszana z parafiną) i na chwilę to się sprawdza, później próbowałam oliwy z oliwek.
A ostatnio, olejek do ciała będący mieszaniną różnych olei i jak na razie jest to dla mnie najlepsze rozwiązanie :)



Skład
Macerat lawendowy na oleju słoneczikowym
150ml
88%
Woda
5ml
3%
Olej z rokitnika
5ml
3%
Lanolina
5ml
3%
Gliceryna
4ml
2%
All in one
1ml
0,6%
Olejek cynamonowy
5 kropli
0,4%




Wcale nie trzeba używać maceratu, ja akurat miałam pod ręką. olejek cynamonowy również można zastąpić innym, jednak do ciała i na zimę, nadaje się idealnie, rozgrzewa, poprawia krążenie i wprawia w dobry nastrój, może pobudzać, ale nienależny przekraczać stężenia w kosmetykach powyżej 1%

Przygotowanie
~macerat podgrzałam i rozpuściłam w nim lanolinę (emulgator)
~w wodzie rozpuściłam glicerynę i witaminy z ZSK (all in one)
~jeszcze gorące wymieszałam fazę olejową z wodną
~po ostygnięciu dodałam olej z rokitnika i olejek cynamonowy, wymieszałam i przelałam do opakowania z pompką
~można dodać także konserwant

Zastosowanie
Używam go po kąpieli na jeszcze mokre ciało, potem wycieram się ręcznikiem. Skóra jest miękka i odżywiona, bez uczucia lepkości.


niedziela, 18 listopada 2012

Lawenda jest dobra na wszystko




A właściwie olejek lawendowy jest vademecum i nie rozstaję się z nim od lat.  Lawenda może służyć jako dekoracja lub jako zioło do zastosowań kosmetycznych.

Lawenda (Lavandula L.)
Jest to krzew lub półkrzew rosnący w Azji i Europie, już od XII wieku stosowany w lecznictwie, jako środek antyseptyczny i rozkurczowy. Lawenda odstrasza mole i komary, zawsze zabezpieczam zimowe ubrania chowając do kieszeni saszetkę ze ściętą lawendą. Ponieważ uwielbiam jej zapach, odprężający i ułatwiający zasypianie, taką saszetkę mam też zawsze pod poduszką lub gdzieś w okolicy łóżka.
Lawendę można suszyć i nie traci swoich walorów estetycznych, jednak olejek eteryczny jest bardzo lotny, więc właściwości aromatyczne traci stosunkowo szybko.

Olejek lawendowy
Oczywiście największe zastosowanie w kosmetyce ma olejek lawendowy i na nim chciałabym się skupić. Zalet tego olejku jest wiele i praktycznie można bez obaw stosować go wszędzie:)
  • Jako jeden z niewielu olejków eterycznych nie podrażnia i można go stosować stężony bezpośrednio na skórę
  • Działa antyseptycznie, odkaża i przyspiesza gojenie się ran
  • Rozjaśnia blizny i przyspiesza ich gojenie (dlatego jest polecany na rozstępy)
  • W aromaterapii: odpręża, ułatwia zasypianie, łagodzi ból ( migreny, bóle mięśni i stawów oraz bóle menstruacyjne)
  • Poprawia wchłanianie się składników aktywnych w kosmetykach
  • Łagodzi skutki ukąszeń owadów
  • Odstrasza komary i inne owady
  • Inhalacje olejkiem lawendowym pomagają oczyścić drogi oddechowe
  • Nie pozwala na odkładanie się wody w organizmie
  • Łagodzi depresję, stany lękowe, zmęczenie, histerię, nadciśnienie.
  • Pomaga przy egzemach, trądziku, grzybicach, łupieżu oraz przy wypadaniu włosów
  • Wspomaga gojenie się ran po oparzeniach, również słonecznych
  • Wygładza skórę i zmniejsza zmarszczki

źródło

Działanie swoje zawdzięcza składnikom takim jak:
  • Cyneol, Geraniol, Borneol, Linaol, Lawandulol
  • Octan linalilu, z domieszkami  estrów kwasu masłowego,  walerianowego i kapronowego
  • Małe ilości furfuralu i kumaryny

Związki te to przede wszystkim alkohole i estry, dzięki którym olejek zawdzięcza swój zapach

Dostępność
Olejek lawendowy nie jest drogi (ok. 6zł na 10ml) i można go dostać w każdej aptece i sklepie zielarskim. Jest bardzo wydajny, choć ja szybko go zużywam, ale daję go praktycznie wszędzie i nie ma dnia, bym go nie użyła.

Lawenda w kosmetykach.
No cóż to jest bardzo popularny dodatek do kosmetyków. Producenci go lubią bo ułatwia wchłanianie składników aktywnych, egro krem jest bardziej skuteczny. Teraz jest boom na lawendę i powsatają całe linie kosmetyków z lawendą, a to mydła, żele pod prysznic, kremy, co tylko dusza zapragnie
W składzie szukajcie: Lavandula Angustifolia (Lavender) Oil.



Źródła
http://www.etja.pl/page/olejki_aroma.htm
http://pl.wikipedia.org/wiki/Lawenda
http://www.kobieta.info.pl/olejki-eteryczne/1372-olejek-lawendowy
P. Czikow, J. Łapitiew, Rośliny lecznicze i bogate w litaminy,PWRiL, Warszawa 1988

Maska ze spiruliną


Algi, to dobra rzecz, szybko można poprawić stan skóry, nie są kłopotliwe w stosowaniu, a spirulina dodatkowo nie jest droga i jest całkiem wydajna. Wada- to zdecydowanie zapach, który co bardziej wrażliwe nosy, może skutecznie odstraszyć od stosowania spiruliny jako maski.


Dlaczego warto spróbować spiruliny?

  • idealna dla 'cery problematycznej' wykurza nieproszonych gości i zwęża pory, chociaż nie oczekujmy że jedna maska wyeliminuje nam wszystkie zaskórniki. Jednak zdecydowanie przyspiesza gojenie się wszelkich krost
  • odświeża cerę, dzięki oczyszczaniu z zanieczyszczeń i toksyn, poprawia koloryt
  • odżywia i ujędrnia 
  • posiada działanie przeciwwirusowe, m.in. na wirusy typu Herpes (opryszczka)
  • pobudza zdolności regeneracyjne
  • oraz odpowiada za "ograniczenie niszczycielskiego wpływu wolnych rodników na komórki(spodobało mi się to zdanie, musiałam wkleić)

Co takiego zawiera spirulina?
  • proteiny i aminokwasy
  • witaminy B12, A, E
  • kwas GLA (podobno najbogatsze źródło tego kwasu tłuszczowego)
  • minerały potasu, cynku, wapnia, magnezu, fosforu, selenu,
  • kompleksy cukrowe i enzymy
  • karoteny
  • chlorofil i fytocjanina (barwniki odpowiedzialne za kolor ciemno zielony)

Mój przepis na spirulinową maskę :)
Ponieważ ta alga potrafi mocno ściągać oprócz wody dodaję dodatkowo glicerynę i olejek eteryczny, który trochę zamaskuje zapach (u mnie jest co cytronela, również o działaniu ściągającym, zapach na pewno dobrze znają osoby mające zwierzaki domowe- pachnie obroża na pchły :) )
  • spirulina ok 2ml
  • woda ok 2-3ml w zależności jak gęstą chcemy uzyskać (ja używam przegotowanej)
  • olej z pachnotki 1ml
  • gliceryna ok.0.5ml
  • olejek cytronelowy 1kropla (gdziekolwiek by nie był dodawany, zawsze powinien być w stężeniu poniżej 2%)
Do spiruliny dodaję wody, czekam chwilę aż trochę nawilgnie (tak jest łatwiej ją wymieszać), po czym dodaję resztę składników i mieszam. nakładam na umytą twarz, na około 30min. Chociaż gdy dodaję więcej oleju i/lub gliceryny, nie mam uczucia silnego ściągnięcia i wtedy zostawiam na dłużej. 

Pomimo intensywnie zielonego koloru, łatwo się maskę zmywa. Próbowałam też robić tą maskę na jogurcie, jednak miałam wrażenie, że podbijał on dodatkowo rybi zapach spiruliny i jej działanie nie wydaje się tak intensywne ja masksa robiona na wodzie. 




Źródło

http://www.spirulina.pl
http://www.zrobsobiekrem.pl/pl/p/Algi-morskie-spirulina/33
http://www.e-lek.pl/101204,spirulina-pacifica,100050.html

poniedziałek, 12 listopada 2012

Rozświetlająca maseczka na włosy

Hej,
len w każdej możliwej formie przetestowała chyba już każda. Dzisiaj sposób na delikatną modyfikację.



Składniki maseczki:
  • len
  • rumianek
  • nagietek
  • macerat łopianowy (walczę z wypadaniem włosów)
Przygotowanie:
dwie łyżki stołowe rumianku i drugie tyle płatków nagietka zalewamy wrzątkiem (ok. 0,7l), czekamy aż się zaparzy i odlewamy fusy. Odcedzony napar przelewamy do garnka i dodajemy len (ja dałam ok 4 łyżek), gotujemy na nałym ogniu przez 15minut, aż zgęstnieje do konsystencji trochę rzadszej niż chemy uzyskać. oddzielamy nasionka puki gorące. Po ostudzeniu ok. 10ml maceratu i mieszamy.
Nakładamy na włosy, na to czepek/folia i ręcznik. trzymamy taką miksturę jak długo możemy, ale przynajmniej godzinę. Następnie myjemy włosy delikatnym szamponem, odżywka i viola :)

Taka ilość powinna starczyć na dwa razy. Włosy są poniej delikatnie rozjaśnione, aby uzyskać lepszy efekt należałoby stosować regularnie przez jakiś okres czasu. Do tego są mocno nawilżone i odżywione :)

niedziela, 11 listopada 2012

Kilka sposobów na bezsenność

Moje problemy z zasypianiem zaczęły się jak byłam na drugim roku studiów. W zaśnięciu przeszkadzało mi wszystko, tykający zegarek w kuchni, rozmowy za ścianą, szczekający pies za oknem, za gorąco, za zimno i tak mogłabym wymieniać bez końca. 
Nie jest dziwne, że zaczęłam szukać sposobu na poradzenie sobie z tym. Nie chciałam brać środków nasennych, nie jestem zwolenniczką tego typu preparatów. Zawsze warto wypróbować "naturalne" metody zanim wytoczymy cięższe działa.
Znalazłam kilka metod, które z większym lub mniejszym stopniu mi pomogły. Większość jest pewnie wam dobrze znana.

1. Higiena snu
Najważniejsza i od czego zawsze trzeba rozpocząć walkę z bezsennością i nie chodzi o czystą pościel, to swoją drogą. 
Łóżko służy do SPANIA, banał co nie? Ale tu chodzi o pewne nawyki. Jeśli ma się trudności z zasypianiem łóżko powinno być miejscem do spania, tylko i wyłącznie. Wykonując inne czynności, na przykład ucząc się, oglądając telewizję, czytając książki, podświadomie kojarzymy łóżko z tymi rzeczami. Tak więc, kiedy później próbujemy zasnąć, jest nam trudniej.
Poza tym należy kłaść się spać, kiedy chce nam się spać. Nie ma sensu przez kilka godzin przewracać się z boku na bok. I tak się nie zaśnie. Zamiast tego lepiej wstać, przejść się, poczytać książkę, zrobić cokolwiek.
Ważna jest również pewna rutyna, starać się kłaść się i wstawać o podobnych godzinach. Trzeba nauczyć organizm pewnych nawyków, aby wiedział jak ma reagować.

2. Wygodne łóżko i poduszka
Tu komentarz jest zbędny. Złe łóżko = zły sen. Jednak jeśli nie ma szans na wymianę materaca to dobrze chociaż zainwestować w porządną poduszkę, naprawdę porządną. Taką, na którą kładąc głowę od razu czuć jak mięśnie karku się rozluźniają. Najważniejsze to czuć się dobrze we własnym łóżku. 

3. Zioła, herbatki i inne napoje
Ogranicz kawę, pij ją tylko rano do południa, albo wcale. Raz picie kawy nie poprawia wyglądu, dwa w zaśnięciu też nie pomaga. Lepiej zastąpić ją zieloną herbatą, która również ma właściwości pobudzające i lepiej wpływa na wygląd skóry. Zioła takie jak melisa, lawenda, chmiel czy rumianek wyciszają organizm i mogą ułatwić zasypianie. U mnie to za bardzo nie pomogło w samym zasypianiu, jednak poprawiało jakość snu.
Jak chce mi się pić to nie zasnę, dlatego ważne jest nawadnianie w ciągu dnia.

4. Eliminacja czynników stresogennych
W dzisiejszych czasach to graniczy z cudem, ale im mniej powodów do stresu tym lepiej się śpi. Watro się zastanowić nad tym co nas stresuje, często nawet nie zdajemy sobie sprawy, że coś nas stresuje.

5. Olejki eteryczne
Wiele olejków może pomóc w zasypianiu. Przyjemny zapach potrafi łagodzić stres i wyciszać. Warto wypróbować olejek lawendowy, majerankowy, jałowcowy, melisowy i przede wszystkim cytrusowe: pomarańczowy, mandarynkowy, grejpfrutowy. Zapach nie może być zbyt intensywny, ma być przyjemny.
W moim przypadku, strzałem w dziesiątkę był olejek pomarańczowy, po którym zasypiałam w mig.

6. Świerze powietrze 
Dobrze jest przed pójściem spać przewietrzyć pokój. W dusznym pokoju nie ma czym oddychać, więc nie będzie się dobrze spało...

7. Stopery
Ja nie zasnę przy najmniejszym hałasie. Stopery można kupić za grosze w aptece i jest naprawdę duży wybór. Dobrze wygłuszają, ale nie całkowicie, rano słyszę budzik, chociaż często budzę się przed nim i wyciągam korki z uszu, po czym śpię dalej. Stopery muszą być wygodne. Ja nie znoszę woskowych mam wrażenie jakbym w uszach trzymała jakieś... nic przyjemnego. Wybieram te piankowe.

8. Oddychaj przeponą
Czyli po męsku :P połóż się na plecach, jedną rękę połóż na brzuchu, drugą na klatce piersiowej. Oddychaj tak aby poruszał się twój brzuch, a nie klatka. 

9. Bez paniki
Kiedy nie można zasnąć przed ważnym dniem, łatwo wpaść w panikę. Nie warto, wpadając w panikę, nie zaśniesz. Najlepiej zacząć myśleć o czymś innym, choć nie zawsze jest to łatwe. Nie nakręcaj się, że nie możesz zasnąć.

10. Ćwiczenia, ale nie przed snem
Sport jest dobry, każdy to powie. Wysiłek fizyczny może obniżyć poziom stresu, powoduje "zdrowe" zmęczenie. Ale nie ćwicz wieczorem przed snem, szczególnie jeśli ćwiczenia są intensywne, to pobudza, przez co można uzyskać efekt odwrotny.

11. Wygodna piżama
Nic nigdzie nie powinno uwierać. Piżama nie powinna być też zbyt ciepła lub zbyt chłodna i trzeba się w niej dobrze czuć. 



sobota, 10 listopada 2012

Rumianek, a sińce pod oczami



O dobroczynnych właściwościach rumianku słyszała pewnie każda. Wszędzie pełno produktów z rumiankiem w składzie, a to herbatki, kosmetyki, leki, suplementy.
Rumianek pospolity (matricaria chamomilla) to roślina jednoroczna, która w Polsce bardzo często rośnie dziko. W zielarstwie wykorzystuje się koszyczki rumianku, czyli po prostu kwiaty. Posiadają one w składzie niebieski olejek eteyczny, zawierający przede wszystkim chamazulen, który znajduje się także w krwawniku i piołunie. Działa on przeciwzapalnie, bakteriostatycznie i przeciwkrwotocznie. Poza chamazulenem rumianek zawiera całą masę substancji śluzowych i żywicznych oraz glikozydy kumarynowe i flawonowe, sole mineralne, kwasy walerianowy i salicylowy, cholinę, witaminę C.

Dzięki tym składnikom posiada działanie przeciwzapalne, rozkurczowe, antybakteryjne, uspokajające i przeciwbólowe. Stosowany wewnętrznie pomaga przy bulach żołądka i wątroby, pomaga także przy bólach miesiączkowych. Zewnętrznie stosowane kompresy i okłady pomagają w leczeniu trudno gojących się ran, oparzeniach słonecznych i promieniami X.

Wiem, że wiele osób nie przepada za herbatkami rumiankowymi, kojarzą im się z dzieciństwem, kiedy mamy dawały im napar rumiankowy, gdy bolał ich brzuch i teraz mają z nim negatywne skojarzenia. Warto się jednak do niego przekonać.


Moje przygody z rumiankiem 
Ponieważ od kilku lat mam problemy z zasypianiem, szukałam sposobów, które pomogą mi uporać się z tą przypadłością. Wiecie dobrze, jak źle na wygląd wpływa zmęczenie i niewyspanie. W moim przypadku, od razu robią mi się ogromne sińce pod oczami, często jestem opuchnięta nad ranem, szczególnie w okolicy oczu. Kiedyś w radiu usłyszałam, że rumianek pomaga w zasypianiu… mi nie pomógł, ale zdecydowanie poprawił jakość snu. Picie regularnie wieczorem herbatki z rumianku zdecydowanie zmniejszyło moje sińce pod oczami. Niebyły już tak widoczne i nie potrzebowałam ciężkiego korektora w okolice oczu, wystarczał sam fluid. Kolor skóry się poprawił, nie było efektu WOW, ale cera niebyła taka szara. Teraz po długiej przerwie znowu wracam do regularnego picia rumianku. Stosowany zewnętrznie trochę mnie podrażniał, dlatego wolałam go odstawić na jakiś czas.

Rumianek w kosmetykach
Polecany jest do wszystkich cer, szczególnie tych wrażliwych. Ekstrakty z rumianku znajdują szerokie zastosowanie w kosmetykach, od kremów do rąk, przez balsamy do ciała, do szamponów do włosów. Świetnie nadaje się do tworzenia domowych toników.
INCI:
Po polsku:
A konkretnie:
Chamomilla Recutita Extract
Ekstrakt z rumianku pospolitego
Substancja aktywna, stosowana w kosmetykach i produktach leczniczych. Zawiera olejek eteryczny, w skład którego wchodzi spiroeter, bisabolol, chamazulen
Chamomilla Recutita Flower Oil
Destylat z kwatów rumianku pospolitego
Substancja aktywna, stosowana w kosmetykach i produktach leczniczych. Zawiera olejek eteryczny, w skład którego wchodzi spiroeter, bisabolol, chamazulen
CHAMOMILLA RECUTITA OIL
Olejek rumianku pospolitego (lekarskiego)
Olejek jest otrzymywany z koszyczków kwiatowych rumianku pospolitego poprzez destylację z parą wodną. Roślina jest uprawiana w Europie, Afryce, Ameryce Północnej, a także Australii. Olejek zawiera głównie bisabolol, a także chamazulen.



Dostępność
Rumianek jest wszędzie. Znajdziecie go w aptece i w supermarkecie. W Biedronce opakowanie, 40 torebek, kosztuje ok. 2zł. W aptece jest droższy, ok 4,5zł/50g



piątek, 9 listopada 2012

Nawilżający płyn dwufazowy

Dziś pierwszy post z cyklu Zrób To Sama, a mianowicie jak zrobić nawilżający płyn dwu fazowy. Zrobiłam go, ponieważ po peelingu kwasem jabłkowym potrzebowałam czegoś mocno nawilżającego. Pierwotnie miało to być mleczko, koniec końców wyszedł płyn dwufazowy o lekko pomarańczowym kolorze, w którym się zakochałam:)


Składniki

FAZA OLEJOWA
Macerat z nagietka
8ml
16%
Olej z rokitnika
1ml
2%
SLP
1ml
2%
Olejek różany
2 krople


FAZA WODNA
Woda
32ml
64%
Kwas hialuronowy
5ml
10%
Gliceryna
2ml
4%
All in one
1ml
2%
FEOG
5 kropli





Płyn robiłam metodą na zimno mieszając składniki fazy olejowej, składniki fazy wodnej, a następnie mieszając obie fazy razem. Taka ilość emulgatora (SLP) jest  idealna żeby, po wstrząśnięciu emulsja nie rozwarstwiła się zbyt szybko. Dodając więcej emulgatora i trochę gumy ksantanowej można uzyskać naprawdę fajne mleczko. Ale ja jestem zadowolona z efektu, jaki uzyskałam.
Konserwant (FEOG) nie jest konieczny, jeśli płyn będzie przechowywany w lodówce i dość szybko zostanie zużyty.
Zamiast olejku różanego można dodać inny olejek eteryczny, na taki, którego zapach najbardziej odpowiada lub w ogóle go pominąć.
Glicerynę dodałam, bo miałam resztkę, którą chciałam już zużyć, ale łatwo ją zastąpić czymś innym albo po prostu dodać więcej kwasu hialuronowego.
Gotowy płyn przelałam do opakowania z ciemnego szkła, ze względu na oleje (rokitnik nie lubi światła).
Cera jest po nim naprawdę dobrze nawilżona i odświeżona. Ja smaruję się także pod oczami i na powiekach i nawet dodatek olejku eterycznego nie podrażnia oczu, chociaż nie obiecam, że z innym eterycznym będzie podobnie.
Polecam spróbować, jeśli macie podobne półprodukty.


poniedziałek, 5 listopada 2012

Nagietkowy zawrót głowy


Nie bez powodu stałam się fanką nagietka. Zioło to jest powszechnie stosowane w kosmetyce i lecznictwie. Maściami z nagietkiem smarowano trudno gojące się rany i guzy nowotworowe. Już w XII wieku używano go, jako prostego środka przeciwzapalnego i zapobiegającemu ropieniu ran.



Gdzie tkwi magia?

Nagietek zawiera olejki lotne, saponiny, barwniki z grupy flawonoidów i karotenów, żywice, związki śluzowe i sole mineralne (m.in. magnezu i manganu).  Napary z kwiatów nagietka świetnie działają na układ pokarmowy, maści i maceraty są idealne na stłuczenia, oparzenia i w stanach zapalnych.
Saponiny triterpenowe mają działanie przeciwbakteryjne, przeciwwirusowe, przeciwgrzybicze, rozkurczowe i przeciwzapalne, a także pobudzają wydzielanie śluzu i działają wykrztuśnie.
Flawonoidy zawarte w nagietku (kwercetyna i izoramnetyna) działają przeciwzapalnie, przeciwzakrzepowe i antyoksydacyjne.
Karotenoidy, w tym likopen , należą do silnych przeciwutleniaczy.(źródło)

Za co go uwielbiam?

O dobroczynnych właściwościach nagietka słyszałam już dawno, ale dopiero kilka miesięcy temu (kiedy trochę większy nacisk zaczęłam stawiać na naturalne produkty) zaczęłam się tym tematem bardziej interesować.
W końcu poszłam do ogródka … i tak oto zaczęła się moja przygoda z tym kwiatkiem.
Kilka pąków obrałam z płatków i zaparzyłam, trzymałam pod przykryciem aż wystygnie. Częścią przemywałam twarz, resztę wypijałam. Herbatka nie ma intensywnego koloru i lekko słonecznikowy zapach, co mi akurat się podoba, płatki są lekko gorzkawe- co już mniej.
Już po tygodniu zauważyłam poprawę mojej cery, a właściwie to mama zauważyła. Ranki po pryszczach zaczęły się ładnie i szybciej goić. Normalnie cud, miód, nagietek :) Najlepsze jednak efekty uzyskiwałam, gdy na twarz wysmarowaną olejem (przeważnie słonecznikowym lub z orzecha włoskiego, te oleje lubią moją mieszaną, zapychającą się cerę) nakładałam na chwilę zaparzone płatki nagietka, to jednak stosowałam punktowo na jakieś większe zmiany, bo nagietek się zsypywał co mnie drażniło.
Szkoda, że nie robiłam zdjęć. Tak musicie uwierzyć mi na słowo.


Gdzie można go zdobyć ?
Nagietka suszonego pewno dostaniecie w sklepach zielarskich i aptekach, w intrenecie można go kupić już za ok 5zł/100g. Jest też cała masa kosmetyków i maści z nagietkiem. Zaija ma całą serię z nagietkiem (kremtonikmleczko), tak samo Yves Rocher (pure calendulakrem-KWC), jest w czym wybierać :)
Jeśli jednak macie ogródek, to polecam posianie i zbieranie własnego. Nie jest to roślina wymagająca. Wystarczy wsypać nasionka do ziemi i podlać, a później cieszyć się ślicznymi kwiatami i coraz śliczniejszą buzią.

Zbiory własne nagietka

Jeśli zdecydujecie się na „uprawę” tego cuda, postarajcie się wybrać odmiany jak najbardziej pomarańczowe (będą miały więcej karotenów i flawonoidów, o które nam przecież chodzi). Ponieważ nie jest to wymagająca roślina po posadzeniu możemy praktycznie o niej zapomnieć, aż zakwitnie. Tak jak każde zioła powinno się go zbierać w słoneczne, albo przynajmniej suche dni. Suszyć należy w ciemnym i przewiewnym miejscu przez jakiś tydzień dwa ( temperatura do 45oC), później trzymać również w opakowaniu chroniącym przed światłem i wilgocią. Odpowiednio przechowywane płatki nagietka mogą zachować swoje właściwości nawet do 3 lat.
Ponieważ jest to roślina jednoroczna, na jesień należy zebrać nasionka i po zimie można je znowu posadzić.


Mój macerat z nagietka

Pierwszy macerat z nagietka zrobiłam na początku października. Wcześniej kupiłam na ZSK, ale skoro mogę zrobić coś sama to, po co przepłacać ?
Nie powiem wam dokładnych ilości, ale jakieś dwie garści ususzonych płatków nagietka wsypałam do słoika i zalałam olejem słonecznikowym tak, aby przykrył mi płatki (susz jest bardzo lekki, więc wypływał na wierzch na początku, z czasem opadł jak nabrał trochę oleju w siebie). Nie podgrzewałam oleju, zalałam ciepłym (ok 200C). Średnio co drugi dzień wstrząsałam i już po tygodniu olej nabrał pięknego złotego koloru. Po trzech tygodniach odcedziłam płatki. Teraz jestem w trakcie testowania, ale już mogę powiedzieć, że rewelacja. Kolor, jaki uzyskałam jest bardziej intensywny niż macerat z ZSK. Kilka kropel rano wcieram twarz, przed nałożeniem filtru. Dodałam do też do mojego płynu dwufazowego z kwasem hialuronowym, do nawilżania po peelingu kwasem jabłkowym.

Nagietek w kosmetykach

W Składzie kosmetyku szukajcie (źródło)
INCI:
Po polsku :
A konkretnie:
Calendula Officinalis Extract
Ekstrakt wodno - glikolowy z nagietka lekarskiego
Wyciąg roślinny, ekstrakt wodno - glikolowy z nagietka lekarskiego. Ziele i kwiat zawiera olejek eteryczny.
CALENDULA OFFICINALIS FLOWER
Destylat z nagietka
Destylat otrzymywany z kwiatów nagietka. Wyciąg roślinny, zazwyczaj wodno - glikolowy z nagietka lekarskiego. Ziele i kwiat zawiera olejek eteryczny
Calendula Officinalis Flower Oil
Olej z nagietka lekarskiego
Olej z nagietka otrzymywany z kwiatów. Substancja zawiera karotenoidy, sterole i niewielkie ilości olejku eterycznego
W kosmetykach używany w preparatach do pielęgnacji niemowląt, po ekspozycji słonecznej, a także w produktach do higieny jamy ustnej, pielęgnacji skóry głowy i szamponach, kosmetykach myjących, do higieny intymnej oraz w produktach do pielęgnacji stóp i paznokci.


Nagietek jest polecany do każdej cery, dobrze wpływa na cery atopowe i trądzikowe. Osobiście nie słyszałam żeby ktoś dostał uczulenia od płatków nagietka, jednak używając całych kwiatów, pyłek może podrażniać ( z resztą jak każdy pyłek). Maść z nagietkiem i lanoliną jest dobra na oparzenia, co niestety miałam okazję wypróbować :(. Moim zdaniem każdy powinien go wypróbować.


Ciekawostki

  • Nagietek to naturalny barometr, wystarczy rano spojrzeć na kwiaty. Jeśli pąki są zwinięte, oznacza to że będzie padać, natomiast rozwinięte- będziemy cieszyć się piękną pogodą
  • Napary z nagietka wspomagają wątrobę, poleca się je nawet przy żółtaczkach i nowotworach, przy rekonwalescencji  Dobroczynnie działają w przypadkach osłabienia. 
  • Herbatki z ziela stosowano także powszechnie do płukania jamy ustnej w stanach zapalnych, bólach zębów oraz do płukania bolących i zaczerwienionych oczu. 
  • Zielarz Witold Poprzęcki przy wielu chorobach kobiecych, m.in. skąpej menstruacji w celu pobudzenia krwawień miesięcznych, w zapaleniu przydatków i krwawieniach macicznych poleca częste picie, co 3 godziny, niewielkich ilości naparów z kwiatu nagietka.
  • Napary z nagietka i rumianku, stosowane jako płukanki do włosów, po pewnym czasie mogą je delikatnie rozjaśnić 

Literatura:
D. Tyszyńska-Kownacka "zioła w domu", wydanie II, niestey nie wiem z którego roku, ale ok '80
Zdjęcia własne