... i zazwyczaj w ten niemiły sposób, ale po kolei. Ostatnio sporo czytałam, o tym, że Natury może nie być, że półki świecą pustkami i w ogóle :-( Na wieść o tym czym prędzej poleciałam do Natury, a niem mam do niej po drodze. O to co udało mi się nabyć:
Ostatnio udało mi się ograniczyć szał zakupowy, przynajmniej jeśli chodzi o kosmetyki, do minimum.
- Tusz do rzęs z KOBO, jest to pierwsza rzecz tej marki jaką mam, choć wiele o niej słyszałam, jakoś nigdy nie mogłam się zdecydować na ich produkty, chociaż cienie i pigmenty kuszą, oj kuszą.Po jednym użyciu maskary mogę powiedzieć, że efekt jest bardzo naturalny, wczorajszy babski wieczór przeżył bez większego uszczerbku. Po przecenie zapłaciłam ok 9,50 zł/10ml
- Tint do ust Bell nr 5, to już muszę przyznać, że jest naprawdę trwały, przetrwał wczorajszą siłownię i całą noc bez większych zmian w intensywności koloru.
- Żel antybakteryjny do rąk, tańszy odpowiednik Carexa. Oczywiście podstawowym składnikiem jest alkohol, znajdzie się nawet triclosan wykazujący silne właściwości bakteriobójcze i przeciwgrzybicze. Ale jest też pantenol i ekstrakt z aloesu. Nie ma pompki, ale aplikator jest bardzo wygodny w użyciu.
- Szanpon Green Pharmacy z nagietkiem lekaskim, No jak zobaczyłam nagietka to musiałam kupić ten szampon. Ekstrakt z nagietka faktycznie jest w składzie, za pantenolem, czyli będzie poniżej 5%. Nie zawiera SLS, ale druga pozycja w składzie to Sodium myreth sulfate, trochę łagodniejsza siostra SLSu. Jest też silikon Dimethicone, którego nie zauważyłam jak kupowałam szampon. Zobaczymy jak się będzie sprawdzać.
- Płyn do higieny intymnej Intimelle z korą dębu, ostatnio miałam wersję z aloesem, jako żel do mycia... rewelacja, ale nie włosów, dużo produkty musiałam użyć by dokładnie umyć włosy, ale o nim napiszę jeszcze osobną notkę. Zobaczymy jak się będzie sprawdzał żel z korą dębu.
A teraz dlaczego tracę wiarę w ludzi, a właściwie młode dziewczyny. Będąc wczoraj w Naturze, widziałam jak dwie dziewczyny przyszły do sklepu tylko po to żeby się pomalować. O la boga... ja jestem wstanie zrozumieć, że niektórzy potrzebują dobrze przemyśleć każdy zakup kolorówki, testery są po to aby móc sprawdzić jak kosmetyk zachowuje się na naszej skórze, OK. Ale te dwie dziewuchy ewidentnie przyszły do sklepu na 'tani make up' i nie, nie używały testerów. Po tym co zobaczyłam, zastanawiam się czy jest sens w ogóle kupować w sieciówkach, w których każdy ma dostęp do wszystkiego. Jaką mam mieć pewność, że nikt nie używał wcześniej tego produktu i czy nie było jakiegoś ZŁA na jego skórze. Chociaż tyle, że ekspedientka zwróciła im uwagę. Ale tak się nie robi, po prostu NIE!
Pozdrawiam,
M.
PS: pewnie już widziałyście baner na szpalcie bocznej, od dziś możecie mnie znaleźć w spisie blogów kosmetycznych.
tez sie zaczęłam nad tym zastanawiać, nie bądźmy tak drastyczne że ktoś się malował moim błyszczykiem (bleee), ale ktoś odkręcił krem żeby powąchać i już termin ważności się rozpoczyna! Ja kupię krem za 4 miesiące i potem zdziwienie ze się zważył czy coś innego. Jestem za foliowaniem tuszy, szminek, błyszczyków, kremów. Tak, aby było widać czy był otwierany!
OdpowiedzUsuńWiadomo, nie popadajmy w paranoję, że naglę zrezygnuję z ulubionych produktów. Warto jednak zdawać sobie sprawę, że jeśli coś nie jest fabrycznie szczelnie zapakowane, mogło być przez kogoś używane.
OdpowiedzUsuńWarto też zwracać takim osobom uwagę. Może to będzie jak rzucanie grochem o ścianę, ale może uda się chociaż kilku osobom wyperswadować takie zachowanie.
zaciekawil mnie tusz do rzes z Kobo cienie wiem ze maja dobre.
OdpowiedzUsuńTeż o cieniach dużo dobrego słyszałam i kiedyś ma pewno się skuszę, ale na razie nie chcę kupować nowych. Sama jestem ciekawa jak tusz będzie się sprawował na dłuższą metę, jak dotąd jestem zadowolona.
UsuńMam Bell Tint soczystą czerwień:)
OdpowiedzUsuńTusz z KOBO - jestem ciekawa jak się sprawdzi:)
Pozdrawiam ciepło
Też myślałam o czerwieni, ale już mam czerwoną szminkę, a różowego do ust nic nie miałam :)
UsuńTinty z Bell bardzo lubię :)
OdpowiedzUsuńa takich ludzi jak te dwie dziewczyny po prostu powinno się trzymać gdzieś zamknięte bo zdecydowanie nie są one przystosowane do życia w normalnym społeczeństwie...
Dlatego ja nie przepadam za kupowaniem kolorówki w Naturze. Już kilka razy widziałam tam takie akcje :(
OdpowiedzUsuńWidziałam, jak w USA tusze są zapakowane - szczoteczka i buteleczka z zakrętką w plastikowym opakowaniu. Widzimy dokładnie, jaką strukturę ma szczoteczka i mamy pewność, że nie było to macane/otwierane. Mogliby w Polsce to wprowadzić :)
OdpowiedzUsuńW Biedronce widziałam ostatnio tusz z Bell tak zapakowany. To nie byłoby głupie gdyby zaczęto tak pakować.
Usuń