Witam, witam!
W końcu po tak długiej przerwie, mogę powrócić do pisania i
na blogu, i pracy dyplomowej. Miałam problemy
z komputerem i przez chwilę myślałam, że bezpowrotnie utraciłam wszystkie dane.
Na szczęście, dane udało się odzyskać … komputera już nie :-( I w ten oto
sposób zostałam odcięta od blogosfery i musiałam zrobić sobie trzytygodniowe
ferie od Internetu.
Ale nie próżnowałam, przynajmniej zakupowo. Dzięki czemu mój
portfel uszczuplał, a ja stałam się bogatsza o nowe półprodukty. Dzisiaj
pochwalę się trochę moimi nowymi nabytkami.
Przejdźmy do konkretów, na początek zamówienie z ZSK:
- Olejek eteryczny May Chang. Długo się zastanawiałam czy wziąć ten olejek czy cynamonowy. Wybrałam w końcu ten głównie ze względu na dostępność i fakt, że zima się kończy, a liczę na to, że nie będę potrzebowała już żadnego rozgrzewania. Zapach tego olejku jest całkiem przyjemny, pachnie identycznie jak limonkowa Yerba Mate dostępna w PoloMarkecie. Na stronie sklepu wyczytałam, że działa antyseptycznie i ściągająco... zobaczymy.
- Potrójny kwas hialuronowy, kupiony dla mojej mamy. Używa go od mniej więcej tygodnia i jej cera nabrała bardzo przyjemnego, zdrowego kolorytu (czego się nie spodziewałam, liczyłam jedynie na ujędrnienie skóry).
- Ekstrakt z soku z truskawki. Miałam go już w lato i byłam bardzo zadowolona z działania. Plusem jest cena (zdaje się, że jest to najtańszy ekstrakt owocowy) i zapach- dodany do kremu nadaje mu przyjemny i naturalny zapach truskawek.
- Alkohol cetylowy- zagęstnik do kremów i mleczek. Ma postać białych płatków i całkiem dobrze rozpuszcza się w tłuszczach, przynajmniej na gorąco
- GSC- emulgator w postaci kremowych kuleczek. Na stronie sklepu jest napisane, żeby na gorąco dodawać do fazy olejowej, ale słabo się w niej rozpuszcza. Emulsja jest stabilna już przy małych dodatkach, ale mój poprzedni emulgator, SLP, jest dużo wygodniejszy w użyciu.
- All in one- bardzo lubię te witaminy. To jest moje drugie opakowanie.
- Wosk pszczeli, kupiony z myślą o mazidłach do ust.
Do tego znalazłam jeden całkiem fajny krakowski sklep internetowy- Ars et natura. To co mnie do niego przekonało to przyjemne ceny oraz to, że można zamówienie odebrać osobiście i zapłacić dopiero przy odbiorze. Zamówienie zostało zrealizowane na drugi dzień. Jeszcze nie raz wrócę do tego sklepu, bo jest tam henna Khadi i przeogromny wybór olejków eterycznych :-)
- olej kokosowy, za którym moje włosy już tęskiły
- masło shea
- Wax z aloesem
- biała glinka
Po takich wydatkach, daję sobie Bana na dalsze zakupy kosmetyczne. Mam wszystkie potrzebne mi rzeczy, a chęć roztrwonienia pieniędzy muszę powstrzymać.
Pozdrawiam,
Marigold
lubię zakupy w zsk, na szczęście dla mojego portfela wszystko co tam kupuje starcza na bardzo długo :)
OdpowiedzUsuńjeśli będziesz mieć trochę czasu to napisz proszę jak używasz witamin allinone, bo zastanawiam się czy zamówić czy nie.. :)
OdpowiedzUsuńNajczęściej dodaję do kremów i masek. Zdarza mi się też sypnąć je do toniku, ale tylko jeśli nie dodaję do niego kwasu. Mam w planach napisać posta kremie który zrobiłam używając tych półproduktów, to napiszę też o allinone.
UsuńJa osobiście sobie chwalę te witaminy i śmiało mogę polecić :-)
dzięki za odpowiedź, w takim razie przy następnym zamówieniu sobie wrzucę:)
UsuńNo właśnie zauważyłam, że coś Cię ostatnio nie było i co jakiś czas wpadałam na Twojego bloga :) fajnie, że już wszystko Ci się ułożyło. Szkoda, że tego komputera nie udało Ci się odzyskać. Sama miałam niedawno problemy z komputerem i bloga musiałam odstawić na 2 miesiące, bo nie miałam jak dodawać postów :(
OdpowiedzUsuńW sumie to tylko na FB pisałam, że robię sobie dłuższą przerwę :-)
UsuńTeż nie chciałam wisieć współlokatorce na komputerze, więc sprawy blogowe ograniczyłam do czytania postów i komentowania z telefonu, jak miałam dostęp do wifi. Ale i tak mam teraz takie zaległości, że chyba nie prędko to nadrobię.
Tego krakowskiego sklepu nie znam. Chętnie zobaczę co mają ciekawego w asortymencie.
OdpowiedzUsuń