Nie bez powodu stałam się fanką nagietka. Zioło to jest
powszechnie stosowane w kosmetyce i lecznictwie. Maściami z nagietkiem
smarowano trudno gojące się rany i guzy nowotworowe. Już w XII wieku używano
go, jako prostego środka przeciwzapalnego i zapobiegającemu ropieniu ran.
Gdzie tkwi magia?
Nagietek zawiera olejki lotne, saponiny, barwniki z grupy
flawonoidów i karotenów, żywice, związki śluzowe i sole mineralne (m.in.
magnezu i manganu). Napary z kwiatów
nagietka świetnie działają na układ pokarmowy, maści i maceraty są idealne na
stłuczenia, oparzenia i w stanach zapalnych.
Saponiny triterpenowe mają
działanie przeciwbakteryjne, przeciwwirusowe, przeciwgrzybicze, rozkurczowe i
przeciwzapalne, a także pobudzają wydzielanie śluzu i działają wykrztuśnie.
Flawonoidy zawarte w nagietku (kwercetyna i izoramnetyna)
działają przeciwzapalnie, przeciwzakrzepowe i antyoksydacyjne.
Za co go
uwielbiam?
O dobroczynnych właściwościach nagietka słyszałam już dawno,
ale dopiero kilka miesięcy temu (kiedy trochę większy nacisk zaczęłam stawiać
na naturalne produkty) zaczęłam się tym tematem bardziej interesować.
W końcu poszłam do ogródka … i tak oto zaczęła się moja przygoda z tym
kwiatkiem.
Kilka pąków obrałam z płatków i zaparzyłam, trzymałam pod przykryciem aż
wystygnie. Częścią przemywałam twarz, resztę wypijałam. Herbatka nie ma
intensywnego koloru i lekko słonecznikowy zapach, co mi akurat się podoba, płatki
są lekko gorzkawe- co już mniej.
Już po tygodniu zauważyłam poprawę mojej cery, a właściwie
to mama zauważyła. Ranki po pryszczach zaczęły się ładnie i szybciej goić.
Normalnie cud, miód, nagietek :) Najlepsze jednak efekty uzyskiwałam, gdy na
twarz wysmarowaną olejem (przeważnie słonecznikowym lub z orzecha włoskiego, te
oleje lubią moją mieszaną, zapychającą się cerę) nakładałam na chwilę zaparzone
płatki nagietka, to jednak stosowałam punktowo na jakieś większe zmiany, bo
nagietek się zsypywał co mnie drażniło.
Szkoda, że nie robiłam zdjęć. Tak musicie uwierzyć mi na
słowo.
Jeśli jednak macie ogródek, to polecam posianie i zbieranie
własnego. Nie jest to roślina wymagająca. Wystarczy wsypać nasionka do ziemi i podlać,
a później cieszyć się ślicznymi kwiatami i coraz śliczniejszą buzią.
Zbiory własne nagietka
Jeśli zdecydujecie się na „uprawę” tego cuda, postarajcie się
wybrać odmiany jak najbardziej pomarańczowe (będą miały więcej karotenów i
flawonoidów, o które nam przecież chodzi). Ponieważ nie jest to wymagająca
roślina po posadzeniu możemy praktycznie o niej zapomnieć, aż zakwitnie. Tak
jak każde zioła powinno się go zbierać w słoneczne, albo przynajmniej suche
dni. Suszyć należy w ciemnym i przewiewnym miejscu przez jakiś tydzień dwa (
temperatura do 45oC), później trzymać również w opakowaniu
chroniącym przed światłem i wilgocią. Odpowiednio przechowywane płatki nagietka
mogą zachować swoje właściwości nawet do 3 lat.
Ponieważ jest to roślina jednoroczna, na jesień należy zebrać nasionka i po
zimie można je znowu posadzić.
Mój macerat z nagietka
Pierwszy macerat z nagietka zrobiłam na początku
października. Wcześniej kupiłam na ZSK, ale skoro mogę zrobić coś sama to, po
co przepłacać ?
Nie powiem wam dokładnych ilości, ale jakieś dwie garści
ususzonych płatków nagietka wsypałam do słoika i zalałam olejem słonecznikowym tak,
aby przykrył mi płatki (susz jest bardzo lekki, więc wypływał na wierzch na
początku, z czasem opadł jak nabrał trochę oleju w siebie). Nie podgrzewałam
oleju, zalałam ciepłym (ok 200C). Średnio co drugi dzień wstrząsałam
i już po tygodniu olej nabrał pięknego złotego koloru. Po trzech tygodniach
odcedziłam płatki. Teraz jestem w trakcie testowania, ale już mogę powiedzieć,
że rewelacja. Kolor, jaki uzyskałam jest bardziej intensywny niż macerat z ZSK.
Kilka kropel rano wcieram twarz, przed nałożeniem filtru. Dodałam do też do
mojego płynu dwufazowego z kwasem hialuronowym, do nawilżania po peelingu kwasem
jabłkowym.
Nagietek w kosmetykach
W Składzie kosmetyku szukajcie (źródło)
INCI:
|
Po polsku :
|
A konkretnie:
|
Calendula Officinalis Extract
|
Ekstrakt wodno - glikolowy z nagietka lekarskiego
|
Wyciąg roślinny, ekstrakt wodno - glikolowy z nagietka
lekarskiego. Ziele i kwiat zawiera olejek eteryczny.
|
CALENDULA OFFICINALIS FLOWER
|
Destylat z
nagietka
|
Destylat otrzymywany z kwiatów nagietka. Wyciąg roślinny, zazwyczaj
wodno - glikolowy z nagietka lekarskiego. Ziele i kwiat zawiera olejek
eteryczny
|
Calendula Officinalis Flower Oil
|
Olej z nagietka lekarskiego
|
Olej z nagietka otrzymywany z kwiatów. Substancja zawiera
karotenoidy, sterole i niewielkie ilości olejku eterycznego
|
W kosmetykach używany w preparatach do pielęgnacji niemowląt, po
ekspozycji słonecznej, a także w produktach do higieny jamy ustnej, pielęgnacji
skóry głowy i szamponach, kosmetykach myjących, do higieny intymnej oraz w
produktach do pielęgnacji stóp i paznokci.
Nagietek jest polecany do każdej cery, dobrze wpływa na cery atopowe i trądzikowe. Osobiście nie słyszałam żeby ktoś dostał uczulenia od płatków nagietka, jednak używając całych kwiatów, pyłek może podrażniać ( z resztą jak każdy pyłek). Maść z nagietkiem i lanoliną jest dobra na oparzenia, co niestety miałam okazję wypróbować :(. Moim zdaniem każdy powinien go wypróbować.
Ciekawostki
- Nagietek
to naturalny barometr, wystarczy rano spojrzeć na kwiaty. Jeśli pąki są
zwinięte, oznacza to że będzie padać, natomiast rozwinięte-
będziemy cieszyć się piękną pogodą
- Napary z nagietka wspomagają wątrobę, poleca się je nawet przy żółtaczkach i nowotworach, przy rekonwalescencji Dobroczynnie działają w przypadkach osłabienia.
- Herbatki
z ziela stosowano także powszechnie do płukania jamy ustnej w stanach
zapalnych, bólach zębów oraz do płukania bolących i zaczerwienionych
oczu.
- Zielarz Witold Poprzęcki przy wielu chorobach kobiecych, m.in. skąpej menstruacji w celu pobudzenia krwawień miesięcznych, w zapaleniu przydatków i krwawieniach macicznych poleca częste picie, co 3 godziny, niewielkich ilości naparów z kwiatu nagietka.
- Napary z nagietka i rumianku, stosowane jako płukanki do włosów, po pewnym czasie mogą je delikatnie rozjaśnić
Literatura:
D. Tyszyńska-Kownacka "zioła w domu", wydanie II, niestey nie wiem z którego roku, ale ok '80
Zdjęcia własne
podziwiam i gratuluję, tez zaczęłam zabawę z nagietkiem, lawedą super sprawa.
OdpowiedzUsuń