czwartek, 16 stycznia 2014

Chwila dla twarzy #1

Witam Was, w pierwszym poście z nowego cyklu.
Wspominałam ostatnio na Facebooku, że się przeziębiłam. Wymusiło to na mnie powrót do OCMu. Czyli zmywania twarzy za pomocą oleju rycynowego wymieszanego z innym.
Dlaczego wymusiło? No cóż, OCM zawsze wspieram parówką, która jest idealnym sposobem na inhalację, szczególnie w połączeniu z olejkami eterycznymi.


To nie był jednak typowy OCM. Zależało mi głównie na inhalacji, więc przed rozpoczęciem przygotowałam twarz, zmywając makijaż biedronkowym micelem i dodatkowo robiąc delikatny peeling cynamonowy.
Wrzątek przelałam do miseczki, która wielkością pasuje, do wielkości mojej twarzy.
Pozwoliłam delikatnie wodzie przestygnąć, tak by olejki nie parowały zbyt intensywnie i dodałam po kropli olejku Ylang-Ylang i goździkowego. Ten pierwszy, to moja nowość i chciałam go wypróbować, ma także właściwości tonizujące, ten drugi odkaża i jest pomocny przy przeziębieniu i kaszlu.

Teraz już wiem, że to połączenie nie było zbyt trafione. Ylang-Ylang, cobyście o nim nie czytały, jest niezwykle intensywny i śmierdzi. Nie, nie... to nie jest moja nuta zapachowa. Olejek goździkowy, zapach ma piękny i całkiem dobrze komponuje się z Ylang-Ylang, jednak jest gęsty i dużo cięższy od wody, przez co w parówce był praktycznie niewyczuwalny. Aby poradzić sobie z tym problemem, musiałam do parówki dodać także, odrobiny żelu pod prysznic.

Na twarz nałożyłam olej rycynowy wymieszany z olejem z wiesiołka i rokitnika, w proporcjach mniej więcej 1:2:1. Żeby zwiększyć intensywność parówki, odgrodziłam się od świata ręcznikiem.

W kolejne dni, nie robiłam już peelingu przed parówką, ale również zmywałam makijaż. Olejki zastąpiłam sprawdzonymi- pichtowym i rozmarynowym, które pozwoliły mi choć na chwilę udrożnić nos. Oleje pozostawiłam te same.

Po tygodniu takich zabiegów twarz jest gładka i dobrze oczyszczona. Może nie pozbyłam się wszystkich zaskórników, ale cera wygląda nieco lepiej. Chciałabym też napisać, że inhalacje pomogły uporać się z katarem, ale to imbir, który jadłam na potęgę, miał największy udział w moim wyzdrowieniu.


A co wy zrobiłyście w tym tygodniu dla swojej twarzy?

Pozdrawiam
post signature

7 komentarzy:

  1. Ja od wczoraj stosuję olejek rycynowy na brwi, mam nadzieję, że się sprawdzi :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Parówka nie pomaga jakoś bardzo na zaskórniki, ale po takim zabiegu czuję, że skóra jest oczyszczona, lepiej chłonie krem i ogólnie dobrze wygląda. Prawdziwe spa w moim wykonaniu to: demakijaż, peeling kawowy, parówka, maseczka (z sody czasem robię na zaskórniki, innym razem np. glinka) oraz krem. Polecam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Parówka sama z siebie zaskórników nie wykurzy, ale w połączeniu z olejkiem pichtowym i olejem rycynowym, potrafi naprawdę pomóc.

      Maski z sody jeszcze nie używałam, ale dużo o niej słyszałam.

      Usuń
  3. ja myślałam ostatnio by zacząć robić sobie właśnie parówki :) muszę jeszcze o tym trochę poczytać

    OdpowiedzUsuń
  4. Ostatnio co raz częściej rozmyślam o OCM :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz :)

Spamu nie toleruję i wszystkie reklamy usuwam. A na blogi komentatorek chętnie zaglądam.