niedziela, 12 stycznia 2014

Dlaczego czasem warto wydać więcej na olej?

Często jest tak, że drogie kosmetyki mają swoje tańsze odpowiedniki, a czasem te odpowiedniki spisują się nawet lepiej od oryginału. I wydawałoby się, że z większością rzeczy tak będzie.



Ok, kiedyś nie wierzyłam, że może być różnica w właściwościach oleju, inna niż zapach. Skoro olej kokosowy nierafinowany okazał się genialny, jako olej na włosy, twarz, ciało, a nawet jako półprodukt do kremu, to z rafinowanym też tak będzie.

Prawda okazała się brutalna.

Mój pierwszy olej kokosowy, kupiłam w Almie, 200 ml za ok 20 zł. Piękny zapach, wygodny słoiczek, działanie- rewelacja. Miałam go przez pół roku i nic się z nim nie stało. Doskonale mieszał się z innym olejami. Gęstniał, tworząc przyjemne masełko, bez grudek, w białym kolorze.

Siostra w sumie, też się szarpnęła na organiczny olej kokosowy (pierwsze zdjęcie) i przez prawie 2 lata nadawał się do użycia. Nie, nie był trzymany w lodówce.

Słoiczek nie wygląda rewelacyjnie, ale używałam go wiele razy po wykończeniu oleju.

Miałam wtedy naprawdę zniszczone włosy i efekty nakładania tego oleju było widać niemal natychmiast, skalp przestał się tak przetłuszczać, włosy stały się wygładzone i błyszczące. Szalona nakładałam go również na twarz. Może lekko pozapychał, ale kolor cery się wyrównał, twarz była promienna. Ciało też było wdzięczne, za każdy kontakt z tym olejem, szczególnie po wymieszaniu go, z olejem z rokitnika.

Smutno mi było po zdenkowaniu, więc szybko zaopatrzyłam się w następny. Zaoszczędzę, pomyślałam, kupię rafinowany, 0.5l za 16zł. Toż to to samo. I jedno i drugie olej kokosowy, a rafinowany dłużej posiedzi.
Pff... Nic bardziej mylnego.

Kupiłam rafinowany z KTC. Czego się mogłam spodziewać, nie miał żadnego zapachu, konsystencja stała, ale nie taka masełkowata jak jego poprzednika, biały. Działanie nie było już tak rewelacyjne. Dobrze się spisywał na włosach, po wymieszaniu go z olejem z rokitnika. Na twarz już go nie nakładałam. Czym byłam bardzo zaskoczona, ciało nie było już tak zadowolone. Myślałam, że po prostu skóra ma teraz inne potrzeby.

Najgorzej się jednak spisywał w kosmetykach. Namiętnie dodawałam go do balsamów do ust. I co? po pewnym czasie w balsamie zaczęły się pojawiać grudki. Na początku nie myślałam, że to olej kokosowy, przecież ten z Almy się tak nie zachowywał. Dopiero jak zobaczyłam w słoiku w jaki sposób rozpuszcza się pod wpływem ciepła ten z KTC, zrozumiałam.

Jakby tego było mało, zjełczał po kilku miesiącach. Zrobił się żółty i zaczął pachnieć, nie jak zjęczałe masło, trochę tak sztucznie, jak podgrzane tworzywo sztuczne. Nie wiem jak to określić.


A morał z tej historii taki: Skąpy dwa razy płaci.


Kupując drogi olej, płacimy za jego jakość. Organiczny/ tłoczony na zimno/ nierafinowany ma więcej substancji czynnych i jest bardziej cenny. Efekty używania takiego oleju będą o niebo lepsze niż rafinowanego.
W przypadku tanich olei zapewne oszczędza się również na transporcie i przechowywaniu, a to jednak są ważne czynniki, wpływające na trwałość oleju już w naszych domach.
Drogi olej jest w lepszym, wygodniejszym opakowaniu (które może posłużyć nam jeszcze nie raz po zdenkowaniu oleju) i wcale nie musi być tak, że będzie mniej trwały od jego rafinowanego odpowiednika.
I w końcu zapach, który może nie w każdym oleju, ale kokosowym, jest bardzo pożądany :)


Więcej na olejach oszczędzać nie będę. Dziękuję.
post signature

11 komentarzy:

  1. też miałam ten z KTC i tak jak mówisz, szału nie było. Nie wiedziałam, że w Almie można dostać olej kokosowy! W przyszłym tygodniu się przejdę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przynajmniej kiedyś był i to dobrej jakości. Tylko nie stał z innymi olejami, a na półce z jedzeniem dla bobasów.

      Usuń
  2. No proszę, nie spodziewałam się takiej dużej różnicy między rafinowanym, a 'naturalnym'. Ale powiedzenie o skąpstwie znam i popieram:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wydaje mi się, że ten z KTC w takim plastikowym słoiku to jest do celów spożywczych (ja go tak używam)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te oleje, które zdjęcia pokazałam też można jeść :)

      Usuń
  4. Nieładnie! ;) Trzeba wybierać tylko nierafinowane! A znaleźć tanie też znajdziesz, polecam Ci Efavit 200ml za ok 15zł (dostępny nawet w zielarniach).Pachnie, wygląda i spisuje się bardzo dobrze :)
    link do sklepu http://sklep.efavit.pl/olej-kokosowy-200-ml.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz już wiem, że nieładnie. Myślę, że powrócę do oleju z Almy. Widziałam go też w innych sklepach, więc myślę, że znalazłabym go taniej.

      Usuń
  5. Zgadzam się olej nierafinowany zawrze będzie lepszy od rafinowanego. Ja od ok. Roku stosuje olej kokosowy kilku firm i m.in. ten z KTC, który choć rafinowany spokojnie trzyma kilka miesięcy i nic się z nim złego nie dzieje. U mnie na włosach sprawdza się dobrze. Jestem zadowolona mimo iż jest rafinowany. Do spożycia na pewno bym go nie użyła i na ciało też ale na włosy tak. Stosuje tez zamiennie nierafinowany i efekty są porównywalne z tym KTC. Przynajmniej u mnie. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. coś w tym jest, że skąpy płaci 2 razy :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Olej kokosowy do ciała itd tylko nierafinowany kupuje, ten drugi natomiast świetnie spisuje się w kuchni ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja zawsze kupuję oleje nierafinowane :) Nawet jeżeli chodzi o zastosowanie w kuchni to też wybieram te nierafinowane ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz :)

Spamu nie toleruję i wszystkie reklamy usuwam. A na blogi komentatorek chętnie zaglądam.