czwartek, 29 listopada 2012

Ocet jabłkowy


Włosomaniaczki dobrze znają ten specyfik, który potrafi zrobić cuda z naszymi włosami. Potrafi być pomocny także w walce o śliczną buzię :)
Ceny sklepowego jednak średnio mnie zachęcały do kupna, biorąc pod uwagę fakt, że robiąc sama, wydaje na to grosze.

Co takiego ma w sobie ocet jabłkowy?
Ocet, jak to ocet ma kwaśne pH, czyli zamyka łuski włosa, dzięki czemu są później błyszczące i zdrowe.
Poza tym zawiera całą masę dobrych składników, takich jak:

minerały: potas i sód, magnez, fluor, chlor, żelazo, miedź, fosfor, krzem,
witaminy: A, C, E, P i z grypy B,
kwasy: mlekowy, cytrynowy i octowy
pektyny


W internecie znalazłam dwie metody na zrobienie octu jabłkowego, a ponieważ nie robiłam go nigdy wcześniej postanowiłam przetestować obie metody.
  1. Do zrobienia octu potrzebujemy tylko jabłek cukru i wody. Jabłka kroimy w kostkę, wkładamy do słoika i zalewamy wodą z cukrem. przykrywamy gazą i odstawiamy na 3-4tygodnie w ciepłe miejsce.
  2. Druga metoda przewiduje dodatek chleba i drożdży, przygotowanie jak wyżej.
Z punktu widzenia biotechnologii, sensowniejszy wydaje się być sposób drugi. W końcu potrzebujemy jakiś mikroorganizmów, które zamienią nam cukier w ocet. No ale jak są dwie drogi to czemu by nie spróbować i ich nie porównać. Jednak jako, że jeszcze nie piłam wtedy drożdży i jakoś nie specjalnie chciało mi się biec do sklepu po jedno opakowanie, a pod ręką miałam chleb na zakwasie, pojawiła się myśl o zmodyfikowaniu przepisu. 
Na początek małe zestawienie cenowe:

OCET DOMOWY
jabłko      
ok. 0,50zł
kromka chleba    
ok. 0,20zł
łyżka cukru      
ok.0,05zł
drożdże    
ok.0,2zł
woda    
ok.0,05zł
RAZEM
1,00zł
czyli zakładając, że nic nie odparuje przez miesiąc (a odparuje) za około złotówkę możemy zrobić 200ml (bo tyle planowałam zrobić), sklepowy kosztuje ok 4zł za 200ml, kupując ocet znanej marki :) Wydaje się, że opłaca się zrobić samemu.

Ale wróćmy do mojego octu. Robiłam dwoma sposobami i po cichu liczyłam, że pierwszy sposób bardziej się sprawdzi i na początku lepiej się zapowiadał, zapach był przyjemniejszy, bardziej jabłkowy, kolor bardziej intensywny, wydawało się, że będzie wyglądał, jak sklepowy. Ale po dwóch tygodniach zaczął się psuć, w sumie już mogłam go wywalić do kosza, ale jak porównywać to do czegoś. Drugi od początku się pienił, nie wyglądał zbyt urodziwie, odparował (nie w całości, ale ubyło go znacznie). 
Po miesiącu mogę stwierdzić, że Biotechnologia to wcale nie taki głupi przedmiot ;) Ocet nr 2 jest bardzo... octowy, (nie mogę tego powiedzieć na pewno) o wyższym stężeniu niż kupny, o bardzo charakterystycznym zapachu, mętny, w jasnym kolorze. Ocet nr 1 ciężko nazwać octem. Słoik z jabłkami zachował się jak szalka Petriego, zapewniając idealne warunki do rozwoju pleśni ;P


Czy mój 'eksperyment' mogę uznać za udany?
NIE Dwie próbki to za mała populacja by móc wyciągnąć jakiekolwiek wnioski, co do tego która metoda jest lepsza. Nie znam stężenia octu w obu próbkach. Zawiodłam na etapie planowania eksperymentu, zapominając o takich zjawiskach jak chociażby parowanie. Oczekiwałam, że z takiej ilości jak podałam poniżej, uda mi się zrobić ok 250ml octu. A ponieważ jeden nie wyszedł, drugi wysechł udało mi się uzyskać  niecałe 100.
Czy jeszcze kiedyś go zrobię?
Pewnie tak, ale korzystając z przepisu drugiego i w dużo większej ilości. Jak znajdę dwulitrowy słoik lub większy. Na mniejsze ilości- szkoda czasu :(
Czy warto kupować ocet w sklepie?
Tak, pomimo, że taniej wychodzi zrobić ocet (robiąc dużo octu), to komu się chce bawić, czekać miesiąc zastanawiając się czy coś z tego wyjdzie. Poza tym kupując, mamy 100% pewności jakie jest jego stężenie.

I na koniec dla porządku, oba przepisy i kilka zdjęć z przygotowań :)

OCET nr 1
Składniki:
  • pół dużego jabłka
  • łyżka cukru
  • 100ml przegotowanej wody

OCET nr 2
Składniki:
  • jedno średnie jabłko
  • 2 łyżki cukru
  • 200ml wody
  • kromka chleba żytniego na zakwasie
Przygotowanie:
Jabłka ze skórką kroimy w grubą kostkę, wkładamy do słoika (w przepisie nr 2 dodajemy pokrojoną kromkę chleba). Cukier rozpuszczamy w wodzie i zalewamy jabłka, tak aby całkowicie je zakryć.
Przykrywamy gazą, im więcej warstw tym lepiej (ograniczymy parowanie), ale nie zamykamy szczelnie, ocet potrzebuje tlenu. odstawiamy na około miesiąc w ciepłe miejsce.
Po miesiącu oddzielamy płyn od cząstek stałych :) 





Pozdrawiam,
M.


1 komentarz:

  1. Ciekawy eksperyment. Ja dziś własnie zakupiłam ze sklepu gotowy bo pewnie domowy by mi nie wyszedł:)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz :)

Spamu nie toleruję i wszystkie reklamy usuwam. A na blogi komentatorek chętnie zaglądam.