ostatnio, pomimo, że nie cierpiałam na nadmiar czasu, udało mi się przetestować kilka ziół. Dzisiaj chciałabym skupić się na jednym z nich- na dzikiej róży.
Jestem przekonana, że każda z nas
się z nią spotkała, rude dziewczyny pewnie robiły sobie płukanki na włosy. Ale
czy zastanawiałyście się co dokładnie jest w niej takiego?
Dzika
Róża (Rosa canina L.)
Jest to cała rodzina krzewów,
które różnią się os siebie pokrojem, ilością i kolorem kwiatów i liści. Owoce
dzikiej róży są szupinkowate o barwie czerwonej lub koralowej. Wyróżnia się
odmiany hodowlane, odznaczające się mrozoodpornością, a owoce zawierają całe mnóstwo
witamin. W Polsce można dziką różę
spotkać wszędzie i jak sugeruje nazwa, rośnie dziko na polach i łąkach. Często
można spotkać ją w ogrodach i przy domach. Warto mieć blisko krzew dzikiej
róży.
Owoce
dzikiej róży
To owoce dzikiej róży są
najczęściej wykorzystywane w celach leczniczych i spożywczych. W kosmetyce wykorzystuje
się również płatki kwiatów i olejki.
Jeśli mamy w pobliżu krzew
dzikiej róży, warto samemu zbierać owoce. Najlepiej to robić w okresie od
sierpnia do października, gdy owoce są już wybarwione ale jeszcze twarde. Owoce
zbierane po przymrozkach, nie zawierają już tak dużo witaminy C jak przed. Zebrane owoce można suszyć w całości lub
pokrojone w temperaturze poniżej 50 oC ( w wyższej stracą witaminę
C).
Co
w sobie mają owoce?
Owoce dzikiej róży to bogate
źródło witaminy C (już 1-3 owoce dziennie mogą zaspokoić dzienne
zapotrzebowanie na tą witaminę), ale nie tylko. W owocach najdziemy też
witaminy z grupy B oraz P, K, E, prowitaminę A i flawonoidy, takie jak astragalina, izokwercetyna i tylirozyd, sole
mineralne, kwasy organiczne (cytrynowy i jabłkowy), garbniki, cukry, pektyny,
olejek eteryczny i karotenoidy (beta-karoten, likopen- ten sam co w
pomidorach). Uff, sporo tego, ale to dzięki nim owoce są tak wartościowe.
Działanie-
trochę teorii
Według mądrej literatury (nie
korzystam tylko z internetu) dzika róża korzystnie wpływa na skórę, wzmacniając
ją i uelastyczniając. Wygładza, zmiękcza, nawilża. Polecana jest dla cery
trądzikowej, rozjaśnia skórę i wyrównuje koloryt. Wzmacnia też naczynia
krwionośne, więc będzie idealna dla dziewczyn z cerą naczynkową.
Jeśli chodzi o włosy,
wzmacnia cebulki, ale i same włosy.
Chroni rudości i odświeża czerwony kolor.
Moje
odczucia
Dziką różę stosowałam głównie
jako płukanki do włosów, po myciu. Używałam jej też jako tonik, jednak tu
brakowało mi regularności :/
Płukanki
przygotowywałam wcześniej, zalewając dwie łyżki owoców gorącą wodą i
odstawiając pod przykryciem do ostygnięcia. Na tonik odlewałam 50ml naparu i
dodawałam do tego konserwantu, trzymałam w lodówce do 7 dni później robiłam
świeży.
Włosy
po takich płukankach były lekko suche, dlatego po pierwszych próbach, zaczęłam
dodawać do mieszanki lnu, czasem kilka kropel gliceryny. To wystarczało, żeby
nie mieć po płukance wrażenia suchości. Teraz mogę oceniać efekty. Włosy po
dłuższym czasie, faktycznie się wzmocniły. Kolor był bardziej rudy niż po myciu
bez płukanki, ale nie było efektu WOW. Różnica była w refleksach. Po płukance
refleksy są rude wpadające w czerwień, bez płukanki refleksy- brązowe.
Cera
się jakoś znacząco nie poprawiła, ale jak już pisałam wyżej, brakowało mi
regularności. Nie mogłam przez to ocenić, czy faktycznie tonik rozjaśnił mi
cerę, usuną plamy, załagodził zmiany skórne etc. etc. To co udało mi się
zauważyć, do toniku nie musiałam dodawać żadnych nawilżaczy, nie wysuszył mnie
i nie pozapychał, skóra była delikatnie napięta (ale naprawdę- delikatnie, w
żadnym wypadku ściągnięta). Naczynek na nosie też nie zmniejszył.
Dzika
róża w kosmetykach
W kosmetykach można spotkać
oprócz całej masy olejków i wyciągów z róży damasceńskiej też i składniki z
dzikiej róży, ukryte pod nazwą Rosa
Canina Oil
i
Rosa Canina
Fruit Extract.
Dostępność
Kupić możemy owoce dzikiej róży w
aptece i sklepach zielarskich. Za 50g zapłacimy ok 4zł. W sklepach ze zdrową
żywnością, a nawet w Rossmannie, można kupić konfitury, dżemy i inne smakołyki
z dzikiej róży.
Znajdziemy ją także w herbatkach
owocowych, szczególnie malinowej, gdzie obok hibiskusa jest głównym składnikiem
i jest jej zdecydowanie więcej niż malin, o ile w ogóle są maliny. Dzika róża
nadaje herbacie kwaśny i lekko cierpki smak.
Niestety ja nie mogę znieść różanego zapachu ani w kosmetykach, ani w herbatach - po prostu mnie mdli. Dlatego nie sprawdzę jej działania, chociaż czasami żałuję:)
OdpowiedzUsuńFajny pomysł. Chętnie wypróbuję taką płukankę :)
OdpowiedzUsuńz różą jeszcze nie kombinowałam :)
OdpowiedzUsuńWitamy :) Bardzo fajny post. Można wiele się dowiedzieć. Nie próbowałyśmy płukanki, ale pewnie z ciekawości to zrobimy.
OdpowiedzUsuńObserwujemy.
Nigdy jej nie stosowałam, i myślę że to się nie zmieni, płukanki bałabym się użyć (aktualnie chcę się pozbyć rudych odcieni), ale może jako tonik...? ;)
OdpowiedzUsuńMyślę, że przy regularnym stosowaniu, dzika róża może pokazać co potrafi :) mi niestety brakło regularności, ale może następnym razem uda mi się wytrwać z tym tonikiem dłużej niż dwa tygodnie.
UsuńBardzo lubię dziką róże za jej właściwości :) Jako płukanek do włosów nie stosowałam....:)
OdpowiedzUsuń