wtorek, 18 grudnia 2012

Maść na oparzenia

Dziś czas na kolejny przepis. Co prawda nie różni się on wiele od mazidła do ust o którym pisałam TU, jednak skuteczność takiej mieszanki jest warta dokładniejszego opisu. Maść przetestowałam na koledze, który ostatnio poparzył sobie rękę (od razu jak ją zobaczyłam oczy mi się zaświeciły na myśl, że będę miała 'królika doświadczalnego' dla swoich mazidełek ;P). Maść dałam mu w piątek i dzisiaj widziałam efekty.
Po poparzeniu nie ma już śladu, zostało tylko trochę suchych skórek i nowa lekko różowa skóra.
Ja maści też używam, ale w innym celu. Po pierwsze smaruję nimi obdarte pięty (jakoś tak jak tylko włożyłam wkładki do butów, zaczęły mnie ujadać), po drugie smaruję wierzch rąk i usta.





Składniki potrzebne do wykonania maści:
Lanolina
6ml
Macerat z nagietka
10ml
Olej z rokitnika
6ml
Olej z awokado
3ml
Olejek lawendowy
5kropli


Przygotowanie:
Nic prostszego, wystarczy rozpuścić wszystkie składniki na kąpieli wodnej, wymieszać i przelać do docelowego opakowania.

Każdy z tych składników mógłby samodzielnie (no może z wyjątkiem lanoliny)  walczyć z poparzeniem, ale taka mieszanka daje rewelacyjne efekty, z czego się naprawdę cieszę :) Bałam się, że ze względu na dużą ilość olei i braku zagęstników, konsystencja będzie bardzo lejąca na szczęście ta ilość lanoliny wystarczyła, żeby maść nie rozlewała się po opakowaniu.

Taką maść można używać nie tylko na poparzenia, poradzi sobie z drobnymi rankami, spierzchniętymi i popękanymi dłońmi, bliznami po trądziku (ale uwaga lanolina może zapychać!), chroni usta przed mrozem (chociaż tu mogła by mieć nieco gęstszą konsystencję) i radzi sobie z obdartymi przez buty piętami.

Pozdrawiam,
M.

niedziela, 16 grudnia 2012

Korund jako peeling

W salonach kosmetycznych bardzo popularna stała się mikrodermabrazja. Co to takiego jest? Z magicznych internetowych źródeł dowiedziałam się, że jest to zabieg złuszczania naskórka, przy pomocy strumienia proszku korundowego. Siła strumienia jest oczywiście kontrolowana. Taki zabieg głęboko złuszcza naskórek, dzięki czemu możemy cieszyć się śliczną i gładką buźką.

Ja się jednak skupię na samym korundzie, nie będę wnikać w szczegóły zabiegu, któremu nigdy się nie poddałam i nie wiem jak wygląda.
Jeśli chodzi o mnie, wolę korund w takiej formie:
i to najlepiej na palcu ;-)



Przejdźmy do sedna, korund to po prostu tlenek glinu Al2O3, substancja odznaczająca się dużą twardością, dzięki czemu znajduje zastosowanie jako materiał ścierniczy, również twarzy ;-P. Naturalnie występuje w formie minerałów, chętnie wykorzystywanych w jubilerstwie: szafiru, szmaragdu i rubinu. Ich kolory wynikają z rodzaju i ilości domieszek zanieczyszczających nasz kryształ. I tak, szafir niebieską barwę zawdzięcza zawartości żelaza dwuwartościowego i tytanu, szmaragd- żelaza trójwartościowego, rubin- chromu. Ale to nie te kryształy są wykorzystywane w kosmetyce...
Tu się wykorzystuje korund, naturalnie występujący w postaci boksytu(gdzie minerałami są głównie gibbsyt i diaspor czyli uwodnione tlenki glinu), poddanych pewnej obróbce termicznej i oczyszczeniu z zanieczyszczeń. Aby otrzymać korund, zazwyczaj wykorzystuje się metodę Bayera, o której mówić można wiele, ale nie, że jest przyjazna środowisku. Pamiętacie co się kilka lat temu stało na Węgrzech? no właśnie.
Do celów kosmetycznych przeznaczony jest może ułamek procenta Al2O3 otrzymywanego metodą Bayera, większość trafia do przemysłu metali nieżelaznych (95%), materiałów ogniotrwałych i ściernych.

Domowa mikrodermabrazja



Peeling korundowy jest bardzo mocny. Nie polecam go robić przed wielkim wyjściem. Skóra jest mocno złuszczona i przez pewien czas wrażliwa. Ja przez cały dzień jestem czerwona po takim zabiegu.


Jeśli chodzi o zalety domowego wykorzystania korundu:

  • cena: zabieg w gabinecie kosztuje ok 70zł, pewnie jest dużo dokładniejszy i efekty są lepsze, ale 100g korundu kupię za 6zł i mam go na ok 20-30 peelingów twarzy, lub odpowiednio mniej całego ciała
  • ze względu na to że jest dużo mocniejszy od kawy czy soli, szybciej pozbędziemy się blizn, przebarwień, delikatnych zmarszczek, a nawet rozstępów.
Na pewno osoby z wrażliwą cerą powinny uważać. Pamiętajmy też o ochronie skóry w trakcie kuracji. Podobnie jak w przypadku kwasów, cera jest bardziej wrażliwa na działanie czynników zewnętrznych. Nie wykonujmy też takiego peelingu zbyt często, dajmy skórze odpocząć. 


Jak przygotować peeling? Nie potrzebujemy dużej ilości proszku na peeling twarzy.
Mój sposób: 1ml korundu mieszam z dwoma łyżeczkami (ok. 5ml)oleju lub kremu, który bardziej polecam (peeling na oleju trudniej zmyć). Taką mieszankę nakładam na twarz i masuję przez 2-3minuty, uważając by nie dostał się do oczu. Spłukuję, nakładam krem lub olej z rokitnika i viola.

Efekty: przez najbliższe kilkanaście godzin po peelingu jestem czerwona, poza tym skóra jest gładka, lekko ściągnięta i świeża. Dobrze radzi sobie z suchą skórą na łokciach i kolanach.

Jak często? ja zamierzam nie częściej niż raz w tygodniu. Ale o częstotliwości, myślę, że każda sama musi zdecydować i dostosować do swoich potrzeb.

Uwaga! uważajcie na wannę/zlew podczas zabiegu, szczególnie jeśli jest akrylowa, korund jest drobny i może nie będzie widać rys gołym okiem, ale naprawdę łatwo jest porysować powierzchnię.

Pozdrawiam,
M.

PS: próbuję się zebrać do napisania posta o minerałach w kosmetykach z punktu widzenia ceramika, inaczej- rozłożyć je na czynniki pierwsze. Może uda mi się go napisać jeszcze w tym roku.

sobota, 15 grudnia 2012

Co można zrobić z otrębami?


Przy ostatnim poście z tego cyklu (chociaż trudno jeszcze mówić o cyklu)  obiecywałam, że napiszę parę słów o tym jak wykorzystać otręby do sprzątania. Post zdaje się być na czasie, w końcu nadszedł ten moment w roku kiedy trzeba się zabrać za generalne porządki.

Do czego mogą się przydać?
do prania na 'sucho' miśków i innych zabawek których nie można prać w pralce oraz do czyszczenia kanapy.
To co będzie nam potrzebne to najzwyklejsze otręby, ja używam pszennych oraz ocet.

środa, 12 grudnia 2012

Nie zapominajmy o dłoniach

Zima to trudny czas dla naszych dłoni. Nawet jeśli nosimy rękawiczki, są narażone na duże zmiany temperatur. Mróz, detergenty, niewystarczające nawilżenie, wszystko to odbija się na wyglądzie naszych dłoniach. A przecież dłonie- tak samo jak włosy, są naszą wizytówką.
Dłonie zdradzają nasz wiek! dlatego powinnyśmy zwrócić na nie uwagę, szczególnie w zimie, kiedy są bardziej narażone na podrażnienia. Wierzch dłoni nie ma wielu gruczołów łojowych, przez co skóra często jest przesuszona, ergo skłonna do podrażnień.



Jak możemy o nie dbać?
Po pierwsze nawilżenie i ochrona przed zimnem. Kremu do rąk powinnyśmy używać po każdym myciu, na jeszcze lekko wilgotne ręce. Rękawiczki to podstawa i bez nich nawet niema co się ruszać z domu. Unikajmy również 'wystawiania' na mróz dopiero co umytych rąk, to im nie służy.
Na zimę warto wybierać cięższe kremy, z dużą ilością maseł (szczególnie karite) i olei, nie bójmy się też silikonów- ręce myjemy ciągle i to silnymi detergentami więc ta 'straszna' warstwa okluzyjna nie będzie się tak szybko tworzyć jak na włosach.

Składniki pożądane w kremach:

  • masło shea- shea butter, butyrospermum parkii butter
  • masło kokosowe- cocos nucifera (coconut) oil
  • alantolina-Allantoin
  • witamina E-Tocopheryl Acetate
  • pantenol- Panthenol
  • olej z awokado- Persea Gratissima (Avocado)Oil
  • wyciąg z arniki- Arnica Chamissionis Flower Extract
  • olej z rokitnika Sea Buckthorn Extract



Po drugie maski, nie tylko włosy i twarz potrzebują odżywienia. Tu warto zainwestować w bawełniane rękawiczki. Ideałem byłoby co wieczór smarować ręce grubszą warstwą ulubionego masła/oleju smarować ręce i zakładać rękawiczki. Ale nie czarujmy się, kto by o tym pamiętał- ja nie :(. Staram się przynajmniej raz na jakiś czas zafundować im takie SPA. Jako, że stałam się dzisiaj szczęśliwą posiadaczką oleju z awokado, pewnie w tym tygodniu będę je intensywnie nim odżywiać.
Na maski dobrze sprawdzi się też mieszanka żółtka z oliwą z oliwek, sposób tani i naprawdę mocno regenerujący.
Prosta zasada: to co dobre dla buzi- dobre dla łapek :), a nawet można bardziej szaleć.

Po trzecie masaże, które ujędrnią i poprawią ukrwienie skóry dłoni, a do tego pomogą z się zrelaksować. Zawsze można w to zaangażować swoją drugą połówkę :)

Trzy proste zasady i można zapomnieć o spękanej skórze dłoni.

Pozdrawiam :)
M.


wtorek, 11 grudnia 2012

Miesiąc picia drożdży

źródło: google


Temat przerobiony już chyba na wszystkie możliwe sposoby. Włosomaniczki pewnie już mdli na widok kolejnego posta o drożdżach, ale musiałam go napisać bo:

a) jeszcze takiego wcześniej nie pisałam
b) to była moja pierwsza przygoda z drożdżami na taką skalę
c) jestem baaaaaardzo zadowolona z efektów i chciałam się pochwalić :)


Drożdże zaczęłam pić 10 listopada. Chciałam przyspieszyć wzrost włosów i ograniczyć wypadanie.

Jak przygotowywałam?
codziennie, zazwyczaj rano, 1/4 paczki drożdży (25g) kruszyłam i zalewałam wrzątkiem (ok 100-150 ml wody), przykrywałam talerzykiem. Drożdże jeśli ich się nie wymieszało przez chwilę pracowały, wydzielając dwutlenek węgla, nadając lekko kwaskowy smak, który mi bardziej odpowiada.

Jakie efekty zauważyłam?

Włosy:

  • no, 2 miesiące prób i w końcu ograniczyłam wypadanie :)
  • są mocniejsze
  • szybciej rosną (ocena subiektywna, jakoś nie pomyślałam, żeby przeprowadzić jakieś pomiary, które pozwolą na wyciągnięcie obiektywnych wniosków)
  • są też bardziej błyszczące, ale to raczej zasługa czego innego
Paznokcie:
  • są zdecydowanie mocniejsze niż przed miesiącem, rozwajają się, ale już się nie łamią.
Twarz:
  • słyszałam o niekorzystnym wpływie na cerę i wiele dziewczyn się skarżyło na wysyp niespodzianek na początku kuracji, ja nic takiego nie zaobserwowałam. Co więcej, ale też nie wiem czy to na pewno dzięki drożdżom, nie zauważyłam nowych zmian przed okresem (co u mnie jest standardem i po tym mogę poznawać, że się zbliża)
Czy będę kontynuować kurację?
TAK będę i to jeszcze długo. Pomimo smaku i zapachu skutecznie do tego zniechęcającym, próbowałam nawet z miodem, ale o dziwo słodka wersja jest jeszcze gorsza. 

I jeszcze krótka notka o samych drożdżach.

Drożdże to żywe grzyby jednokomórkowe. Są bogatym źródłem witamin, przede wszystkim z grupy B, witaminy H, kwasu pantotenowego oraz minerałów i aminokwasów, które odżywiają skórę i poprawiają krążenie, dzięki czemu czelu jest lepiej dotlenionia.
Witamina B2- pomaga przy tworzeniu przeciwciał wzmacniając odporność
witamina B12- ułatwia przyswajanie żelaza
witamina H- (biotyna) wspomaga produkcję kwasów tłuszczowych

Pozdrawiam :)
M



sobota, 8 grudnia 2012

Chmielowy czar

Czytając blogi doszłam do wniosku, że bardzo często zapomina się o chmielu, a szkoda bo jest bardzo cenną rośliną nie tylko w piwowarstwie, ale również w walce o piękne włosy.


Chmiel zwyczajny (Humulus Lupulus L.) jest byliną, która jest uprawiana w naszym klimacie, a w wilgotnych lasach liściastych rośnie dziko.
W kosmetyce wykorzystywane są szyszki chmielu. Zawierają one 8-22% żywic, głównie humulonu i lupulonu. W piwowarstwie nadają piwu goryczy i konserwują. Zawierają również hormony roślinne, które działają estrogennie, zwiększając ilość hormonów (hormony potrafią przenikać przez skórę)
W kuchni używa się częstko młodych pędów chmielu, które zastępują szparagi (tego jeszcze nie próbowałam :P ).

Lupulina
Substancja ta wykorzystywana jest powszechnie w medycynie. Wykazuje silne działanie uspokajające i ułatwia zasypianie, pobudza też apatyt. Znajduje również zastosowanie przy silnym osłabieniu organizmu i opuchliźnie wodnej. Nie wolno przesadzić z tą substancją, w większych ilościach jest trująca.

Chmiel na włosy
Odwary z szyszek chmielu można używać jako płukanki na włosy. Wykazuje działanie przeciw łupieżowe i przeciw wypadaniu włosów. Nadaje włosom połysk i rozjaśnia je. Sprawdza się również na włosach przetłuszczających, ograniczając łojotok.

Dostępność
W sklepach zielarskich można kupić szyszki chmielu za ok. 3zł/ 25g.

Kosmetyki z chmielem
 Ekstrakty chmielowe można znaleźć w szamponach, maskach i odżywkach do włosów. Ale również jako substancja czynna w kremach do cery dojrzałej, trądzikowej i tłustej. w składzie szukajcie humulus lupulus extract. 



czwartek, 6 grudnia 2012

Chwalę się

Chciałam się pochwalić bo pierwszy raz udało mi się coś wygrać :D
Ostatnio na blogu Pole Henny autorka zorganizowała konkurs, w którym można było wygrać 200g dowolnych ziół ajurwedyjskich. Wystarczyło odpowiedzieć na pytanie z czym nam się kojarzy henna?
praktycznie rzutem na taśmę udało mi się wygrać :)
Dzisiaj do mnie doszła paczka, więc więc traktuję ją jako prezent mikołajkowy :D
Ja wybrałam 100g kasji i 100g henny.Ogromnie się cieszę z tej wygranej i już nie mogę się doczekać, kiedy wypróbuję oba zioła :) już dawno chciałam spróbować henny, ale jakoś zawsze były ważniejsze wydatki.

A oto mój skarb
Polecam Wam bloga Pole henny, jeśli go nie znacie. Autorka w naprawdę ciekawy sposób pisze o swojej miłości do henny, przygodach i wszystkim z nią związane.

Ciekawa jestem, czy też jesteście zadowolone z tego co przyniósł Wam Mikołaj?

Pozdrawiam :)
M



niedziela, 2 grudnia 2012

Pokrzywa (nie)zwyczajna

Na początek taka mała ciekawostka, wiecie, że pokrzywa była wykorzystywana do produkcji materiałów, tak jak obecnie len albo bawełna? Ciekawe :-) podobno dalej są regiony gdzie jest wykorzystywana do tego celu. W wierzeniach ludowych odstraszała złe moce.




Pokrzywa zwyczajna (Urica Dioica L.) 
W Polsce traktowana jako chwast, rośnie w miejscach zacienionych, bogatych w związki azotowe i próchnice. Jest byliną mogącą rosnąć nawet do 1,5m wysokości. Częścią wykorzystywaną są liście, które zbiera się i suszy przed kwitnieniem, rzadziej korzeń czy łodyga. Korzeń zbiera się jesienią lub wczesną wiosną, oczyszcza z ziemi i suszy w przewiewnym miejscu.
Sok otrzymuje się z młodych, świeżych pędów, zbieranych w kwietniu i na początku maja.
Stosowana jest nie tylko w lecznictwie i kosmetyce,  ale również możemy znaleźć mnóstwo przepisów w kuchni staropolskiej.

Co takie ma w sobie porzywa?
Liście są bogatym źródłem flawonoidów, chlorofilu, fitosteroli, karotenoidów, garbników, kwasów organicznych (octowy, krzemowy, masłowy, glikolowy, glicerowy), witaminy A, B2, C, E, K, sole mineralne (wapnia, fosforu, magnezu, manganu, żelaza, potasu i krzemu), śluzy oraz enzymy i hormony roślinne, kwas pantotenowy (który przyspiesza regenerację tkanek).
W korzeniu znajdziemy fitosterole, rozpuszczalną krzemionkę, lecetyny, woski, kwasy organiczne, związki śluzowe, pektyny i polisacharydy.

Na co pomoże?
  • Pomaga przy wypadaniu i  siwieniu włosów, łupieżu oraz łojotoku. Zastosowanie znajdują wywary i nalewki spirytusowe. Prze kilka dni wciera się w skalp wywar sporządzony ze 100g liści w ½ litra wody przez 30min.
  • Picie naparów lub jedzenie pokrzywy sprawia, że włosy rosną szybciej i są bardziej błyszczące.
  • Poprawia stan cery i paznokci, łagodząc zmiany trądzikowe i wzmacniając skórę i paznokcie
  • Oczyszcza organizm z toksyn i kwasu mlekowego, wspomagają pracę wątroby
  • Działa przeciwzapalnie i bakteriostatycznie
  • Napary z pokrzywy można stosować przy krwotokach z nosa, przy braku mikroelementów, przy zburzeniach przemiany materii, przy anemii i zaburzeniach miesiączkowania
  • Łagodzi objawy alergii i kataru siennego
  • Obniża poziom cukru we krwi
  • Płukanki ze świeżych liści pokrzywy przyciemniają włosy
  • To co zauważyłam u siebie, to to że po niej nie chce mi się już pić

Co zauważyłam u siebie?
Ostatnio piłam pokrzywę, ze świadomością, że pomoże przy wypadaniu włosów. Nigdy wcześniej nie miałam tego problemu, ale zawsze w okresie, gdy bardziej mogą wypadać (jesień), piłam pokrzywę i to w dużych ilościach.
Wypadanie włosów zmniejszyło się, są też mocniejsze i bardziej błyszczące, chociaż trudno mi powiedzieć czy to na pewno zasługa pokrzywy. 
Działanie, które zawsze przykuwało moją uwagę, to poprawa przemiany materii i oczyszczanie organizmu z toksyn. Ooo… tu mogłabym wiele dobrego o pokrzywie napisać :-) Od lat pomaga mi w utrzymaniu wagi.


Przeciwskazania do picia pokrzywy
Nie powinno się spożywać pokrzywy w przypadku cyst, przy krwotokach spowodowanych polipami, nowotworach macicy i chorobach nerek.  Powinno się robić przerwy w kuracji, około miesiąca.

Gdzie ją można zdobyć?
Z dostępnością nie ma problemu. W aptece herbatki fix kosztują ok 4zł. W supermarketach cena wacha się między 2 a 4 złote. Najtańszą widziałam w PoloMarkecie (2 zł/40 torebek), ale nie jest tak intensywna jak np. Herbapolowa, polecam ją szczególnie osobom, które nie lubią smaku pokrzywy.

Pokrzywa w kosmetykach
Pokrzywa znajduje przede wszystkim zastosowanie w szamponach ziołowych, ale są też produkty takie jak środki przeciw wypadaniu włosów, odżywki, kremy.
W składzie kosmetyku szukajcie Urtica Dioica, Urtica Dioica Leaf Extract.


Źródła:
D. Tyszyńska-Kownacka "zioła w domu", wydanie II, niestey nie wiem z którego roku, ale ok '80

czwartek, 29 listopada 2012

Ocet jabłkowy


Włosomaniaczki dobrze znają ten specyfik, który potrafi zrobić cuda z naszymi włosami. Potrafi być pomocny także w walce o śliczną buzię :)
Ceny sklepowego jednak średnio mnie zachęcały do kupna, biorąc pod uwagę fakt, że robiąc sama, wydaje na to grosze.

Co takiego ma w sobie ocet jabłkowy?
Ocet, jak to ocet ma kwaśne pH, czyli zamyka łuski włosa, dzięki czemu są później błyszczące i zdrowe.
Poza tym zawiera całą masę dobrych składników, takich jak:

minerały: potas i sód, magnez, fluor, chlor, żelazo, miedź, fosfor, krzem,
witaminy: A, C, E, P i z grypy B,
kwasy: mlekowy, cytrynowy i octowy
pektyny


W internecie znalazłam dwie metody na zrobienie octu jabłkowego, a ponieważ nie robiłam go nigdy wcześniej postanowiłam przetestować obie metody.
  1. Do zrobienia octu potrzebujemy tylko jabłek cukru i wody. Jabłka kroimy w kostkę, wkładamy do słoika i zalewamy wodą z cukrem. przykrywamy gazą i odstawiamy na 3-4tygodnie w ciepłe miejsce.
  2. Druga metoda przewiduje dodatek chleba i drożdży, przygotowanie jak wyżej.
Z punktu widzenia biotechnologii, sensowniejszy wydaje się być sposób drugi. W końcu potrzebujemy jakiś mikroorganizmów, które zamienią nam cukier w ocet. No ale jak są dwie drogi to czemu by nie spróbować i ich nie porównać. Jednak jako, że jeszcze nie piłam wtedy drożdży i jakoś nie specjalnie chciało mi się biec do sklepu po jedno opakowanie, a pod ręką miałam chleb na zakwasie, pojawiła się myśl o zmodyfikowaniu przepisu. 
Na początek małe zestawienie cenowe:

OCET DOMOWY
jabłko      
ok. 0,50zł
kromka chleba    
ok. 0,20zł
łyżka cukru      
ok.0,05zł
drożdże    
ok.0,2zł
woda    
ok.0,05zł
RAZEM
1,00zł
czyli zakładając, że nic nie odparuje przez miesiąc (a odparuje) za około złotówkę możemy zrobić 200ml (bo tyle planowałam zrobić), sklepowy kosztuje ok 4zł za 200ml, kupując ocet znanej marki :) Wydaje się, że opłaca się zrobić samemu.

Ale wróćmy do mojego octu. Robiłam dwoma sposobami i po cichu liczyłam, że pierwszy sposób bardziej się sprawdzi i na początku lepiej się zapowiadał, zapach był przyjemniejszy, bardziej jabłkowy, kolor bardziej intensywny, wydawało się, że będzie wyglądał, jak sklepowy. Ale po dwóch tygodniach zaczął się psuć, w sumie już mogłam go wywalić do kosza, ale jak porównywać to do czegoś. Drugi od początku się pienił, nie wyglądał zbyt urodziwie, odparował (nie w całości, ale ubyło go znacznie). 
Po miesiącu mogę stwierdzić, że Biotechnologia to wcale nie taki głupi przedmiot ;) Ocet nr 2 jest bardzo... octowy, (nie mogę tego powiedzieć na pewno) o wyższym stężeniu niż kupny, o bardzo charakterystycznym zapachu, mętny, w jasnym kolorze. Ocet nr 1 ciężko nazwać octem. Słoik z jabłkami zachował się jak szalka Petriego, zapewniając idealne warunki do rozwoju pleśni ;P


Czy mój 'eksperyment' mogę uznać za udany?
NIE Dwie próbki to za mała populacja by móc wyciągnąć jakiekolwiek wnioski, co do tego która metoda jest lepsza. Nie znam stężenia octu w obu próbkach. Zawiodłam na etapie planowania eksperymentu, zapominając o takich zjawiskach jak chociażby parowanie. Oczekiwałam, że z takiej ilości jak podałam poniżej, uda mi się zrobić ok 250ml octu. A ponieważ jeden nie wyszedł, drugi wysechł udało mi się uzyskać  niecałe 100.
Czy jeszcze kiedyś go zrobię?
Pewnie tak, ale korzystając z przepisu drugiego i w dużo większej ilości. Jak znajdę dwulitrowy słoik lub większy. Na mniejsze ilości- szkoda czasu :(
Czy warto kupować ocet w sklepie?
Tak, pomimo, że taniej wychodzi zrobić ocet (robiąc dużo octu), to komu się chce bawić, czekać miesiąc zastanawiając się czy coś z tego wyjdzie. Poza tym kupując, mamy 100% pewności jakie jest jego stężenie.

I na koniec dla porządku, oba przepisy i kilka zdjęć z przygotowań :)

OCET nr 1
Składniki:
  • pół dużego jabłka
  • łyżka cukru
  • 100ml przegotowanej wody

OCET nr 2
Składniki:
  • jedno średnie jabłko
  • 2 łyżki cukru
  • 200ml wody
  • kromka chleba żytniego na zakwasie
Przygotowanie:
Jabłka ze skórką kroimy w grubą kostkę, wkładamy do słoika (w przepisie nr 2 dodajemy pokrojoną kromkę chleba). Cukier rozpuszczamy w wodzie i zalewamy jabłka, tak aby całkowicie je zakryć.
Przykrywamy gazą, im więcej warstw tym lepiej (ograniczymy parowanie), ale nie zamykamy szczelnie, ocet potrzebuje tlenu. odstawiamy na około miesiąc w ciepłe miejsce.
Po miesiącu oddzielamy płyn od cząstek stałych :) 





Pozdrawiam,
M.


wtorek, 27 listopada 2012

Mazidło do ust

Dzisiaj chciałam napisać o mazidle do ust z lanoliną i rokitnikiem. W sumie to nie tylko do ust, świetnie nadaje się także jako krem do rąk na noc czy popękanej skóry na łokciach.
Regeneruje spierzchnięte usta. Dobrze odżywia i natłuszcza skórę. Ponieważ jest z rokitnikiem, lekko barwi na ciepły odcień, ale jako krem/maść na noc jest doskonały.
Przygotowanie jest banalne, ale jeśli ktoś nie lubi się bawić w kręcenie własnych komatyków, w sklepie można znaleźć pomadkę o bardzo podobnym składzie. Pisała o niej niedawno Balsamowo

A tak wygląda moje mazidełko

A więc, czego potrzebujemy?

Wazelina kosmetyczna
10ml
Lanolina
5ml
Macerat nagietkowy
3ml
Olej z rokitnika
3ml
Woda
3ml
All in one
0,5ml
Olejek lawendowy
10kropli

Olejku eterycznego dałam dużo, kto  miał do czynienia z lanoliną wie dlaczego, chociaż w pierwszej wersji go nie było.

Jak robimy?

Składniki podzielmy sobie na 3 fazy olejową, wodną i 'zimną'- czyli tą którą damy po ostygnięciu naszej mieszaniny.
~W fazie wodnej znajdzie się macerat, lanolina i wazelina. odmierzone składniki podgrzewamy na kąpieli wodnej, aż nam się rozpuszczą. 
~Faza wodna to woda w której rozpuścimy witaminy z ZSK (all in one). 
~Póki gorące mieszamy obie fazy, tak aby powstała emulsja i czekamy aż przestygnie.
~Na koniec dodajemy składniki fazy zimnej- olej z rokitnika i olejek lawendowy.  Mieszamy i przelewamy do opakowania, w którym będziemy trzymać nasze mazidło.

Po paru godzinach mazidło zgęstnieje, jeśli jednak uznacie, że dalej ma zbyt rzadką konsystencję, można następnym razem dodać trochę więcej wazeliny i/lub lanoliny. 
Bawiąc się lanoliną pamiętajcie, że rozpuszcza się w tłuszczach, ergo zawsze trzeba dodać jakiś olej i jej stężenie nie powinno przekroczyć 30%.

Pozdrawiam :)



poniedziałek, 26 listopada 2012

Moje łupy z wyprzedaży

Czyli co mi się udało zdobyć w Rossmannie na tygodniu kolorówki :)


Dlaczego Rossmann ma zawsze najlepsze promocje kiedy ja jestem totalnie spukana? :(
Przy takich obniżkach, aż żal nie kupić nic, tym bardziej, że już od miesiąca szukałam korektora pod oczy.
Ale jak tu wziąć tylko jedną rzecz?


1. Beyonce Heat Rush- co prawda nie kolorówka, ale też przecenione :D Bardziej kupione dla sprawdzenia zapachu, a jako że potrzebuję około tygodnia na sprawdzenie czy będzie mi pasował, to zawsze wybieram na początek najtańszą wersję.

2. Manhattan Wake Up Concealer no.1- rozświetlający korektor pod oczy, bardzo rozświetlający. wolałabym żeby był trochę bardziej matowy, ale z braku laku...

3. Rimmel Lasting Finish no. 170- szminka w klasycznej, ciepłej czerwieni. Długo się zbierałam to kupienia czerwonej szminki. A ponieważ lubię szminki z Rimmela to się skusiłam. To co mi się podoba w tej to to, że po odciśnięciu jest matowa.

4. Miss Sporty Mini-Me eye liner 060- fioletowy liner może wydobędzie zieloność mych oczu ;P


Pozdrawiam :)


niedziela, 25 listopada 2012

Ekologiczna Pani Domu


Oglądacie Perfekcyjną panią domu? Można tam podpatrzeć fajne triki jak szybko i dokładnie posprzątać, ale wkurzają mnie te reklamy miliona produktów do sprzątania, część naprawdę nie potrzebna. Gdybym chciała tego wszystkiego używać to otoczyłabym się taką ilością chemii, że hej.
Dzisiaj chciałam wam opisać jak zastąpić tą całą chemię (a przynajmniej w dużej części , na produkty bardziej ekologiczne). Są to triki które mogą się przydać alergikom i osobom wrażliwym.



Po pierwsze: wyrzuć chemię !

Niezbędniki do ekologicznego sprzątania

  1. OCET zwykły, najtańszy spirytusowy. Usuwa kamień, brud, odkaża. Śmierdzi, ale nie tak jak chlorowe środki do czyszczenia. 
  2. OLEJKI ETERYCZNE: cynamonowy, lawendowy lub goździkowy. Nie niszczą drewnianych powierzchni, zabijają roztocza i inne ustroństwa, odświeżają pomieszczenia, usuwają tłuste plamy.
  3. SODA OCZYSZCZONA potrafi zdziałać cuda, dodając do biłego prania- doświerza biel i rozjaśnia pranie, w kuchni wyczyści piekarnik.
  4. OTRĘBY PRZENNE lub jakiekolwiek inne otręby, przydadzą się do czyszczenia tapicerowanych powierzchni

    do tego:
  5. BIAŁE NYLONOWE PODKOLANÓWKI, idealnie zbierają kurz i są tanie, ponieważ jest sztuczny materiał łatwo go wyprać i wysuszyć- nie będą się na nich rozmnażać bakterie.
  6. STARA SZCZOTECZKA DO ZĘBÓW pomoże dostać się, do każdego zakamarka
  7. RĘKAWICZKI będą potrzebne przy olejku cynamonowym, po za tym trzeba dbać o dłonie.
  8. ATOMIZER
  9. PŁYN DO MYCIA NACZYŃ to też można zastąpić naturalnym produktem, ale nie popadajmy w skrajność

    opcjonalnie:
  10. GLICERYNA
  11. DENATURAT 
To jest wszystko czego potrzeba do dokładnego posprzątania domu i razem kosztuje tyle co dwa produkty reklamowane w TV.

Po drugie: poznaj zastosowanie ekoproduktów

Zanim przerzucisz się na na Eko, sprawdź jak reagujesz na te substancje. Olejki i denaturat mogą porażniać, a nawet wywoływać alergię. A przecież chodzi o to by mieszać zdrowo :) 
O tym jak wykorzystać te 11 'produktów' za chwilę...


          Mycie okien           
Na to, każda ma inny sposób. Jedne są bardziej czasochłonne inne mniej. Mój sposób jest bajecznie prosty. Do wiaderka z wodą wlewam (ok 4 litry) 2 krople płynu do naczyń i pół szklanki octu spirytusowego. mieszam i tym roztworem myje szyby i ramy, wycieram do sucha lub ściągam ściągaczka nadmiar wody.
Naprawdę nie trzeba więcej płynu. Przy takim stosunku wody do płynu nie trzeba też przemywać szyb czystą wodą, smug na pewno nie będzie. Tłuste plamy także schodzą bez problemu.
Jeśli ktoś lubi błysk, może dodatkowo spryskać szyby denaturatem i wytrzeć do sucha. Nie polecam tu gliceryny ( w polskiej edycji PPD był taki motyw), szyby oczywiści błyszczą się bardzo, ale po pierwszym deszczu zostają smugi i znowu trzeba myć.

          Ścieranie kurzu          
Do tego będzie potrzebna rajstopa i olejek eteryczny. Najlepiej cynamonowy, ma od działanie silnie antysepnyczne, odświeża, usuwa tłuste plamy. Jeśli jednak nas podrażnia należy zastąpić goździkowym lub lawendowym.
Do atomizera wlewamy wodę, dodajemy (ok 5 kropel na 100ml wody) olejek eteryczny. Przed każdym spryskaniem wstrząsamy. Nylony zawijamy na ręce tak aby stworzyć rękawiczkę.



 Do ścierania kurzu należy zwilżyć nylon, później można spryskiwać powierzchnię

          Usuwanie kamienia          
Zamiast żrących środków bezpieczniej i skuteczniej jest użyć octu lub kwasku cytrynowego.
Czajnik: Wlewamy 1/4 szklanki octu (lub małą saszetkę kwasku) im więcej damy octu tym szybciej odkamienimy czajnik, ale tym mocniej będzie się pienić podczas gotowania. Do Max. uzupełniamy wodą i gotujemy do wrzenia. Pozostawiamy roztwór, aż odejdzie cały kamień, można co jakiś czas podgrzewać. Ciepło przyspiesza reakcję.
Kran/zlew: chusteczkę lub ręcznik papierowy moczymy w occie (lub roztworze kwasku cytrynowego). Taką chusteczkę przykładamy do miejsca z którego chcemy usunąć kamień, zostawiamy na kilka godzin. Można na to położyć jeszcze woreczek aby ocet nie odparował.

          Pleśń, grzyb          
Tu jako tymczasowe rozwiązanie można zastosować ocet, wystarczy roztworem octu przetrzeć zaatakowanie miejsca. Jednak to nie pomoże całkowicie zwalczyć grzyba/pleśń. Jedynie ograniczy jego rozwój i usunie wykwity.

          Zatkany odpływ          
Ługów  nie lubimy. Są silnie drażniące,  niebezpieczne, a poparzenia po zasadach, jakimi są wszelkie środki kretopodobne, się po prostu nie goją. Niemożna ich stosować przy odpływach aluminiowych (wydziela się wodór, poza tym aktywatorem jest zazwyczaj glin czyli to samo co nasza rura).
Ekosposób: Do odpływu wsypujemy sodę oczyszczoną, opakowanie lub dwa, odstawiamy na 20min. Po tym czasie wlewamy do odpływu szklankę octu, zostawiamy to na 20min. UWAGA będzie wydzielać się gaz! Na koniec spłukujemy. W razie potrzeby powtarzamy.
To jest tańszy sposób niż niezasadowe udrażniacze (coś co się nazywa "ekoudrażniacz" koszuje ok 11zł. trzeba go zostawić na całą noc, a nie zawsze daje radę- wiem bo próbowałam)


Na dzisiaj to wszystko, ale to nie są wszystkie moje pomysły na sprzątanie, jeszcze będę Wam pisała o tym. Mam nadzieję, że spodoba się Wam ten cykl. Następnym razem napiszę co można zrobić z otrębami :)

Pozdrawiam :)





sobota, 24 listopada 2012

Aktualizacja włosowa

Chociaż został jeszcze tydzień listopada, postanowiłam podsumować dotychczasową pielęgnacje, jako że trochę zmieniłam plan.

Jak dotąd... 

używałam do mycia włosów Facelle i później nakładałam odżywkę z Isany z proteinami pszenicy, tak w wielkim skrócie (dokładnie opisałam to TU). Doszłam jednak do wniosku, że  to mi nie służy. Moim priorytetem było ograniczenie wypadania włosów, przez dwa miesiące bardzo włosy mi się przerzedziły i nic mi nie pomagało. Facellka mimo, że delikatna jakoś nie bardzo służyła moim włosom, po myciu wypadały mi garściami. Isana na dłuższą metę też za wiele dobrego nie zrobiła, włosy się puszyły i trudno się je rozczesywało, poza tym ten zapach... jak dla mnie okropny, aby go zamaskować dodałam do odżywki łyżeczkę olejku pomarańczowego, a to jest naprawdę dużo.
Od początku października piję siemię lniane i pokrzywę.


Moja obecna pielęgnacja 

Teraz zmieniłam to i owo. Po pierwsze skończyłam z Facelle, po drugie zmieniłam odżywkę, po trzecie wzbogaciłam dietę o drożdże.




Zacznę może od tego co wewnętrznie
Dalej piję siemię, już zaczyna być widać pierwsze efekty w postaci baby hair :D dalej próbuje też zmęczyć ostatnie zapasy pokrzywy, ale do końca przyszłego tygodnia powinnam już skończyć.
Od dwóch tygodni piję też drożdże, rozpuszczając 1/4 kostki we wrzątku.
Tak sobie myślę, że za jakiś czas włączyłabym do diety tran. Na razie chcę zobaczyć jak dokładnie drożdże oddziałują na włosy.

Zewnętrznie...
Przed myciem zazwyczaj nakładam macerat łopianowy [G] na skórę i mieszankę kremu z biedronki [2] i z odżywką Artiste [1] na włosy, czasem do tego dodaję glicerynę [B]. Taką miksturę, trzymam na włosach ok godzinę. Włosy myję żelem z Natury z aloesem [5] i nakładam odżywkę [3], która ma w sumie więcej składników myjących niż odżywczych, ale tylko jeden silikon zmywalny wodą (dimethicone copolyol), ładnie nabłyszcza włosy. końcówki zabezpieczam olejem rokitnikowym [A], a jak planuję następne mycie mocnieszym szamponem z SLS [4] wtedy nakładam jedwab Natura Silk z Mariona [którego nie ma na zdjęciu].
Jak mam więcej czasu to zamiast mieszanki kremu z odżywką nakładam maski. Zazwyczaj jest to maska rozjaśniająca, o której pisałam TU lub mieszankę oleju rycynowego[F] z rokitnikiem[A] i olejkiem lawendowym [E]. Taka mieszanka dobrze dożywia i nabłyszcza włosy, nie są też tak łamliwe. Wszystkie te olejki pomagają przy wypadaniu i łamaniu się włosów, połączone dają naprawdę dobre rezultaty.
Próbowałam także maski ze spiruliną [D] i witaminami [C], jednak tą pozostawię dla twarzy, na włosach szału nie było.

Na koniec małe porównanie włosów:

Od razu widać różnicę :) Włosy dużo lepiej się układają, są dłuższe (chociaż nie aż tak jak to wygląda na zdjęciu, trochę mocniej odchyliłam głowę), rzadsze  :(, ale nad tym już zaczynam panować, jaśniejsze dzięki maskom.

Pozdrawiam :)



piątek, 23 listopada 2012

Rokitnik- złoto Syberii


http://www.kobieta.info.pl/zioolecznictwo/935-rokitnik-zwyczajny

Dzisiaj o czymś, co odkryłam całkiem niedawno.  Rokitnik jest nazywany złotem Syberii nie tylko ze względu na swój kolor- niezwykle intensywny, ale przede wszystkim ze względu na bogactwo witamin, flawonoidów i składników mineralnych.

Rokitnik (Hippophae rhamnoides)
Krzew lub małe drzewo występujące w Europie i Azji, a przede wszystkim na Syberii i Kaukazie.
To, co wykorzystuje się w kosmetyce, to owoce. Jagody rokitnika są gorzkawe w smaku, dopiero po przymrozkach stają się kwaskowate. W kuchni wykorzystywane są do wyrobu nalewek, likierów, wina, konfitur, galaretek. Owoce zawierają do 8% oleju, nasiona do 12,5%.
W Azji owoce i liście używane były do leczenia przy chorobach żołądka i skóry.

Bogactwo witamin
Rokitnik jest niezwykle cennym źródłem witaminy C, B1, B2, B6, kwasu foliowego, K, P oraz E. Ponadto zawiera:
  • Karotenoidy (likopen, beta-karoten), głównie dzięki nim owoce i olej zawdzięczają tak intensywny kolor
  • Flawonoidy
  • Antocyjany
  • Garbniki
  • Nienasycone kwasy tłuszczowe (w tym kwas palmitooleinowy)
  • Kwasy organiczne (głównie jabłkowy, nikotynowy i D-winowy)
  • Kwas galusowy
  • Mangan, żelazo, bor, wapń, fosfor

Witamina C zawarta w owocach rokitnika odznacza się dużą trwałością, nawet przy gotowaniu i suszeniu.
Kwas palmitooleinowy jest kwasem jednonienasyconym i wchodzi w skład naskórka. A kwas galusowy chroni przed działaniem wolnych rodników.


Olej z rokitnika
Olej ma niezwykle intensywny kolor dzięki wysokiej zawartości karotenoidów. Dzięki zawartości kwasu palmitooleinowego, ułatwia gojenie się ran, przyspieszając ziarninowanie naskórka. Radzi sobie z pękającymi kącikami ust (wystarczy smarować kilka razy dziennie). Polecany jest również na problemy żołądkowe, przy wrzodach, aftach, zapaleniach.
Ze względu na intensywny kolor nie poleca się stosować bezpośrednio na skórę przy 100% stężeniach. Jednak nie przebarwia skóry, nakładając olej w rozsądnych ilościach wchłania się bardzo szybko i kolor przestaje być tak intensywny. Ja stosuję nierozcieńczony na twarz czy włosy, ale w moim przypadku nadaje skórze ciepły, zdrowy kolor, mi on odpowiada, bo mam raczej ciepły koloryt skóry, więc olej jedynie poprawia jej odcień.
U siebie zauważyłam, że po tygodniu/dwóch regularnego stosowania olej przestaje się tak dobrze wchłaniać jak na początku, dlatego jak widzę, że moja skóra się nim wysyciła, odstawiam go na chwilę. Skóra po użyciu oleju jest miękka, elastyczna i dobrze odżywiona i rany, blizny po trądziku goją się dużo szybciej.
A teraz mój mały patent: Jeśli posmarujemy się olejem z rokitnika przed nałożeniem filtru UV, po nałożeniu kremu nie będziemy trupioblade :D

Sprawdza się także na włosach. Zazwyczaj nakładam trochę oleju na godzinę przed myciem, lub na mokre, umyte włosy, zabezpieczając końcówki. W pierwszym przypadku włosy są później bardzo błyszczące, w drugim są ciężkie, ale nie są tłuste. Dobrze się łączy z olejem kokosowym i rycynowym, wzmacniając włosy.


Zalety oleju z rokitnika:
  • Przyspiesza gojenie ran, również tych po poparzeniach i działa antyseptycznie
  • Uzupełnia braki witamin i mikroelementów
  • Zapobiega wypadaniu włosów i nadaje im blask
  • Wzmacnia paznokcie i skórki
  • Szybko się wchłania, nie pozostaje tłusty, ale kolor pozostaje
  • Zapobiega powstawaniu rozstępów
  • Chroni przed działaniem wolnych rodników
  • Dzięki wysokiej zawartości witaminy E polecany dla cery dojrzałej
  • Nie zapycha porów (a używam stężony )
  • Uszczelnia naczynia krwionośne
  • Wzmacnia odporność, obniża poziom złego cholesterolu i działa przeciwzapalnie (stosowany wewnętrznie)

Minus to kolor, który nie każdemu będzie pasować. Raz zostawiłam olej na noc na włosach, później miałam ‘pięknie’ pomarańczową poduszkę (na szczęście się doprała).

Na zdjęciu widać kolor skóry zaraz po nałożeniu oleju,
jednak tu dałam go dość dużo 

Dostępność
Nie ma problemu ze znalezieniem oleju. Znajdziemy go w aptece, sklepie zielarskim, sklepie z półproduktami. Ale dobrze jest się najpierw rozejrzeć, bo ceny są naprawdę różne. Ja za 100ml oleju zapłaciłam jakieś 38zł, ale widziałam też oleje za 70zł/50ml, czyli 4razy droższe. Nie miałam okazji przetestować owoców. W sklepach zielarskich można znaleźć suszone.

Rokitnik w kosmetykach
Olej polecany jest do skóry suchej, wrażliwej i dojrzałej oraz do trądzikowej i naczynkowej. Jednym słowem każda powinna spróbować :) Można nim wzbogacać szampony, odżywki i kremy.
Można go znaleźć w preparatach nawilżających, przeciw łupieżowych i przeciw łysieniu. Jest cennym składnikiem w kremach do opalania jako naturalny bloker promienia UVA i UVB.
W kosmetykach w składzie szukajcie Sea Buckthorn Extract.

Źródła:
P. Czikow, J. Łapitiew, Rośliny lecznicze i bogate w litaminy,PWRiL, Warszawa 1988
http://www.doz.pl/czytelnia/a1190-Rokitnik_-_leczy_i_odmladza
http://www.kobieta.info.pl/zioolecznictwo/935-rokitnik-zwyczajny
http://www.rokitnik.com/#rokitnik.com

wtorek, 20 listopada 2012

Olejek do ciała z lanoliną

Nie znoszę balsamów do ciała, czuję się później tak lepka i brudna, a skóra i tak nie jest tak nawilżona jak należy. Najlepiej jest oczywiście nawilżać ciało od wewnątrz i tu świetnie spisuje się siemię lniane. Jednak jeśli to nie wystarcza, wtedy do gry wkracza olejek. Kiedyś to były oliwki dla dzieci (czyt. parafina wymieszana z parafiną) i na chwilę to się sprawdza, później próbowałam oliwy z oliwek.
A ostatnio, olejek do ciała będący mieszaniną różnych olei i jak na razie jest to dla mnie najlepsze rozwiązanie :)



Skład
Macerat lawendowy na oleju słoneczikowym
150ml
88%
Woda
5ml
3%
Olej z rokitnika
5ml
3%
Lanolina
5ml
3%
Gliceryna
4ml
2%
All in one
1ml
0,6%
Olejek cynamonowy
5 kropli
0,4%




Wcale nie trzeba używać maceratu, ja akurat miałam pod ręką. olejek cynamonowy również można zastąpić innym, jednak do ciała i na zimę, nadaje się idealnie, rozgrzewa, poprawia krążenie i wprawia w dobry nastrój, może pobudzać, ale nienależny przekraczać stężenia w kosmetykach powyżej 1%

Przygotowanie
~macerat podgrzałam i rozpuściłam w nim lanolinę (emulgator)
~w wodzie rozpuściłam glicerynę i witaminy z ZSK (all in one)
~jeszcze gorące wymieszałam fazę olejową z wodną
~po ostygnięciu dodałam olej z rokitnika i olejek cynamonowy, wymieszałam i przelałam do opakowania z pompką
~można dodać także konserwant

Zastosowanie
Używam go po kąpieli na jeszcze mokre ciało, potem wycieram się ręcznikiem. Skóra jest miękka i odżywiona, bez uczucia lepkości.


niedziela, 18 listopada 2012

Lawenda jest dobra na wszystko




A właściwie olejek lawendowy jest vademecum i nie rozstaję się z nim od lat.  Lawenda może służyć jako dekoracja lub jako zioło do zastosowań kosmetycznych.

Lawenda (Lavandula L.)
Jest to krzew lub półkrzew rosnący w Azji i Europie, już od XII wieku stosowany w lecznictwie, jako środek antyseptyczny i rozkurczowy. Lawenda odstrasza mole i komary, zawsze zabezpieczam zimowe ubrania chowając do kieszeni saszetkę ze ściętą lawendą. Ponieważ uwielbiam jej zapach, odprężający i ułatwiający zasypianie, taką saszetkę mam też zawsze pod poduszką lub gdzieś w okolicy łóżka.
Lawendę można suszyć i nie traci swoich walorów estetycznych, jednak olejek eteryczny jest bardzo lotny, więc właściwości aromatyczne traci stosunkowo szybko.

Olejek lawendowy
Oczywiście największe zastosowanie w kosmetyce ma olejek lawendowy i na nim chciałabym się skupić. Zalet tego olejku jest wiele i praktycznie można bez obaw stosować go wszędzie:)
  • Jako jeden z niewielu olejków eterycznych nie podrażnia i można go stosować stężony bezpośrednio na skórę
  • Działa antyseptycznie, odkaża i przyspiesza gojenie się ran
  • Rozjaśnia blizny i przyspiesza ich gojenie (dlatego jest polecany na rozstępy)
  • W aromaterapii: odpręża, ułatwia zasypianie, łagodzi ból ( migreny, bóle mięśni i stawów oraz bóle menstruacyjne)
  • Poprawia wchłanianie się składników aktywnych w kosmetykach
  • Łagodzi skutki ukąszeń owadów
  • Odstrasza komary i inne owady
  • Inhalacje olejkiem lawendowym pomagają oczyścić drogi oddechowe
  • Nie pozwala na odkładanie się wody w organizmie
  • Łagodzi depresję, stany lękowe, zmęczenie, histerię, nadciśnienie.
  • Pomaga przy egzemach, trądziku, grzybicach, łupieżu oraz przy wypadaniu włosów
  • Wspomaga gojenie się ran po oparzeniach, również słonecznych
  • Wygładza skórę i zmniejsza zmarszczki

źródło

Działanie swoje zawdzięcza składnikom takim jak:
  • Cyneol, Geraniol, Borneol, Linaol, Lawandulol
  • Octan linalilu, z domieszkami  estrów kwasu masłowego,  walerianowego i kapronowego
  • Małe ilości furfuralu i kumaryny

Związki te to przede wszystkim alkohole i estry, dzięki którym olejek zawdzięcza swój zapach

Dostępność
Olejek lawendowy nie jest drogi (ok. 6zł na 10ml) i można go dostać w każdej aptece i sklepie zielarskim. Jest bardzo wydajny, choć ja szybko go zużywam, ale daję go praktycznie wszędzie i nie ma dnia, bym go nie użyła.

Lawenda w kosmetykach.
No cóż to jest bardzo popularny dodatek do kosmetyków. Producenci go lubią bo ułatwia wchłanianie składników aktywnych, egro krem jest bardziej skuteczny. Teraz jest boom na lawendę i powsatają całe linie kosmetyków z lawendą, a to mydła, żele pod prysznic, kremy, co tylko dusza zapragnie
W składzie szukajcie: Lavandula Angustifolia (Lavender) Oil.



Źródła
http://www.etja.pl/page/olejki_aroma.htm
http://pl.wikipedia.org/wiki/Lawenda
http://www.kobieta.info.pl/olejki-eteryczne/1372-olejek-lawendowy
P. Czikow, J. Łapitiew, Rośliny lecznicze i bogate w litaminy,PWRiL, Warszawa 1988