sobota, 24 listopada 2012

Aktualizacja włosowa

Chociaż został jeszcze tydzień listopada, postanowiłam podsumować dotychczasową pielęgnacje, jako że trochę zmieniłam plan.

Jak dotąd... 

używałam do mycia włosów Facelle i później nakładałam odżywkę z Isany z proteinami pszenicy, tak w wielkim skrócie (dokładnie opisałam to TU). Doszłam jednak do wniosku, że  to mi nie służy. Moim priorytetem było ograniczenie wypadania włosów, przez dwa miesiące bardzo włosy mi się przerzedziły i nic mi nie pomagało. Facellka mimo, że delikatna jakoś nie bardzo służyła moim włosom, po myciu wypadały mi garściami. Isana na dłuższą metę też za wiele dobrego nie zrobiła, włosy się puszyły i trudno się je rozczesywało, poza tym ten zapach... jak dla mnie okropny, aby go zamaskować dodałam do odżywki łyżeczkę olejku pomarańczowego, a to jest naprawdę dużo.
Od początku października piję siemię lniane i pokrzywę.


Moja obecna pielęgnacja 

Teraz zmieniłam to i owo. Po pierwsze skończyłam z Facelle, po drugie zmieniłam odżywkę, po trzecie wzbogaciłam dietę o drożdże.




Zacznę może od tego co wewnętrznie
Dalej piję siemię, już zaczyna być widać pierwsze efekty w postaci baby hair :D dalej próbuje też zmęczyć ostatnie zapasy pokrzywy, ale do końca przyszłego tygodnia powinnam już skończyć.
Od dwóch tygodni piję też drożdże, rozpuszczając 1/4 kostki we wrzątku.
Tak sobie myślę, że za jakiś czas włączyłabym do diety tran. Na razie chcę zobaczyć jak dokładnie drożdże oddziałują na włosy.

Zewnętrznie...
Przed myciem zazwyczaj nakładam macerat łopianowy [G] na skórę i mieszankę kremu z biedronki [2] i z odżywką Artiste [1] na włosy, czasem do tego dodaję glicerynę [B]. Taką miksturę, trzymam na włosach ok godzinę. Włosy myję żelem z Natury z aloesem [5] i nakładam odżywkę [3], która ma w sumie więcej składników myjących niż odżywczych, ale tylko jeden silikon zmywalny wodą (dimethicone copolyol), ładnie nabłyszcza włosy. końcówki zabezpieczam olejem rokitnikowym [A], a jak planuję następne mycie mocnieszym szamponem z SLS [4] wtedy nakładam jedwab Natura Silk z Mariona [którego nie ma na zdjęciu].
Jak mam więcej czasu to zamiast mieszanki kremu z odżywką nakładam maski. Zazwyczaj jest to maska rozjaśniająca, o której pisałam TU lub mieszankę oleju rycynowego[F] z rokitnikiem[A] i olejkiem lawendowym [E]. Taka mieszanka dobrze dożywia i nabłyszcza włosy, nie są też tak łamliwe. Wszystkie te olejki pomagają przy wypadaniu i łamaniu się włosów, połączone dają naprawdę dobre rezultaty.
Próbowałam także maski ze spiruliną [D] i witaminami [C], jednak tą pozostawię dla twarzy, na włosach szału nie było.

Na koniec małe porównanie włosów:

Od razu widać różnicę :) Włosy dużo lepiej się układają, są dłuższe (chociaż nie aż tak jak to wygląda na zdjęciu, trochę mocniej odchyliłam głowę), rzadsze  :(, ale nad tym już zaczynam panować, jaśniejsze dzięki maskom.

Pozdrawiam :)



2 komentarze:

  1. ależ one są gęste! pięknie rosną, boję się pomyślec co to będzie - no cudowne włosy!

    OdpowiedzUsuń
  2. Oo dziękuję :)
    Już nie są tak gęste, ale po lnie i drożdżach, rosną jak na... drożdżach :D

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz :)

Spamu nie toleruję i wszystkie reklamy usuwam. A na blogi komentatorek chętnie zaglądam.